Początek środowych notowań na GPW, podobnie zresztą jak i na innych parkietach europejskich, nie zapowiadał późniejszego dramatu. Solidne zwyżki na giełdach azjatyckich, poprzedzone przyzwoitym finałem wtorkowej sesji w Nowym Jorku dawały nadzieję, że również na Starym Kontynencie dzień zakończy się na plusie. Szybko okazało się, że były to czcze marzenia. Już po kilkunastu minutach giełdy w Paryżu i Frankfurcie znalazły się pod kreską. Wkrótce dołączyła do nich giełda w Londynie. Co prawda w południe presja sprzedających na chwilę osłabła, co pozwoliło na ustabilizowanie notowań na poziomach sporo niższych niż dzień wcześniej ale kolejna fala podaży ostatecznie złamała wiarę inwestorów w możliwość odbicia. Cios rynkom kapitałowym zadali Amerykanie, którzy zamiast, tak jak oczekiwali analitycy, zwiększyć wydatki konsumpcyjne we wrześniu (w porównaniu z sierpniem), zaczęli je ograniczać. W konsekwencji sprzedaż detaliczna za oceanem w poprzednim miesiącu, zamiast wzrosnąć o 0,1 proc., zmalała o 0,3 proc.
Przełożyło się to na bardzo słaby początek handlu na giełdzie nowojorskiej i pogłębiło przeceny w Europie. W skrajnym momencie giełda francuska spadała prawie 3,8 proc. Niemiecki indeks DAX tracił blisko 3 proc. a brytyjski FTSE250 o ponad 2 proc. Wszystkie wymienione giełdy ustanowiły roczne minima. Nasza giełda bardzo długo opierała się presji sprzedających. Przez większą część dnia, aż do godz. 14.30 (wtedy na rynek trafiły wieści z USA) świeciła na zielono. Lepiej od niej prezentowała się tyko giełda turecka. Popołudniowa część handlu zdominowana była jednak przez podaż, która co warto podkreślić, nie była jednak aż tak agresywna jak na Zachodzie. Dlatego w szczytowym momencie spadków WIG20 tracił „tylko" niespełna 1,6 proc. i znalazł się na poziomie 2364 pkt., czyli najniższym od dwóch miesięcy.
Ostatnia godzina pozwoliła indeksom w Warszawie odrobić część strat. Na zamknięciu indeks największych spółek zatrzymał się na poziomie 2381,76 pkt., co oznaczało 0,88-proc. przecenę. Tyle samo, do 2565,23 tąpnął WIG30. Indeks szerokiego rynku WIG zmalał o 0,73 proc., do 52438,27 pkt. Przeceny średnich i mniejszych spółek były daleko mniejsze. Przez cały dzień właściciela w Warszawie zmieniły akcje za 1,2 mld zł, z czego aż 1 mld zł przypadło na spółki z WIG20.
Z tego grona pozytywnie wyróżniały się Eurocash i PGE, które podrożały o odpowiednio o 2,1 proc. i 1,3 proc. Lista spółek na minusie była znacznie dłuższa. Otwierał ją przeceniony o 4,5 proc. Kernel. JSW spadało z kolei o 3,4 proc. Analitycy Wood & Company zalecają sprzedawanie papierów producenta węgla, które wyceniają na zaledwie 24,4 zł. Kurs giełdowy w środę wynosił 29,95 zł. Z mniejszych firm kiepską inwestycją był Quercus TFI, który potaniał o 8,5 proc. W czołówce rosnących spółek (wzrost o 1,6 proc.) była za to Kania, mimo zmiany prezesa.
Na rynku walutowym sesja miała spokojniejszy przebieg co nie uchroniło złotego od lekkiej przeceny wobec euro (podrożało o 0,25 proc., do 4,2070 zł) i szwajcarskiego franka (0,3 proc., do 3,4860 zł). Taniał za to dolar co było pochodną zmian na rynkach globalnych. Po południu płacono za niego 3,2970 zł, co oznaczało 0,55-proc. przecenę.