Prezydent Xi Jinping nakazał urzędnikom odpowiedzialnym za gaszenie pożaru na giełdach akcji, by chronili średnich i drobnych inwestorów. Odręczne polecenie w lipcu 2015 roku wylądowało na raporcie informującym o śledztwach w sprawie krótkiej sprzedaży i innych nagannych praktyk i krążyło wśród pracowników nadzoru rynku i wymiaru sprawiedliwości.
Wola szefa państwa zaowocowała bezprecedensową kampanią mającą podbić nurkujące ceny akcji oraz wymierzyć sprawiedliwość spekulantom oskarżanym o wywołanie krachu.
Skuteczność szefa państwa, jeśli mierzyć ja rezultatami tej operacji, okazała się daleka od oczekiwań. Od lipca 2015 roku kapitalizacja chińskiego rynku akcji zmniejszyła się o 728 miliardów dolarów a działania władz podkopały ich wiarygodność w oczach zagranicznych inwestorów a także inwestorów indywidualnych.
Interwencja na giełdach akcji wyraźnie pokazuje jak populizm Xi zderza się z jego obietnicami budowy gospodarki rynkowej, co stwarza ryzyko kolejnych wpadek, kiedy prezydent i jego ekipa zabiorą się za reformowanie firm państwowych, czy dalsze uwalnianie kursu juana.
- Skoro nie mogą sobie poradzić z rynkiem akcji to w jaki sposób zamierzają uporać się z bardziej skomplikowaną układanką jaką są firmy państwowe - zastanawia się Michael Every, szef analiz rynków finansowych w Rabobank Group w Hongkongu , który przewidział krach na chińskich giełdach. Jego zdaniem działania władz na rynku akcji okazały się totalną klapą powodując potężny spadek zaufania inwestorów.