121 mln zł zarobiły w 2012 r. domy maklerskie – wynika z danych Komisji Nadzoru Finansowego
– Domy maklerskie działają na bardzo cyklicznym rynku, gdzie wahania przychodów i wyników inwestycyjnych są bardzo wyraźne. Miniony rok dobitnie to niestety potwierdził – mówi Roland Paszkiewicz, szef działu analiz CDM Pekao. Jak dodaje, oprócz zwykłej cykliczności na słabość wyników branży maklerskiej złożyło się jeszcze kilka czynników. – Preferencje sektorowe i geograficzne inwestorów globalnych sprawiły, że ich zainteresowanie polskimi akcjami w 2012 r. było znikome. Z kolei wysoki poziom awersji do ryzyka Polaków wraz z wysokim przez większość 2012 r. poziomem nominalnych krótkoterminowych stóp procentowych sprawił, że znikome było ich zainteresowanie rozwiązaniami inwestycyjnymi – dodaje.
Posucha panowała także na rynku IPO. W 2012 r. na głównym rynku zadebiutowało 19 firm, jednak tylko 13 z nich przeprowadziło emisje akcji. W sumie łączna wartość ubiegłorocznych ofert wyniosła niewiele ponad 3,3 mld zł. Spółki pozyskały prawie 1,1 mld zł. Dla porównania – w 2011 r. na głównym parkiecie GPW pojawiło się 38 firm. Wartość ofert wyniosła 8,5 mld zł, a firmy pozyskały 1,65 mld zł.
Patrzenie na koszty
Jakby tego było mało, branża przez cały rok borykała się z wydatkami związanymi z przygotowaniami do wdrożenia nowego systemu transakcyjnego UTP. To wszystko zmusiło domy maklerskie do szukania oszczędności. W ubiegłym roku częściej można było usłyszeć o zwolnieniach w branży aniżeli o zwiększaniu zatrudnienia. Również na wypłatę premii zdecydowali się tylko nieliczni gracze. Maklerzy mówią wprost, że tak słabego roku w branży nie było już dawno.
Światełko w tunelu
Wydaje się jednak, że najgorszy czas brokerzy mają już za sobą. System UTP ruszył 15 kwietnia, poprawiła się aktywność. Czy ten rok dla domów maklerskich będzie rzeczywiście lepszy?
– Wydaje się, że tak. Przemawia za tym cykliczność (minęliśmy dołek cen akcji, realna gospodarka wydaje się nabierać rozpędu) i malejąca awersja do ryzyka. Do pełni szczęścia brakuje wzrostu siły relatywnej rynków wschodzących wobec rynków rozwiniętych i większej aktywności emitentów – mówi Roland Paszkiewicz. Mało kto jednak wierzy, że wrócą złote czasy domów maklerskich.