Przy okazji wyszło na jaw, że prestiżowa szkoła prawnicza na Uniwersytecie Harvarda wyrzuciła go kilkanaście lat temu studenta za próbę fałszowania ocen.
Martoma odpowiada za wydobycie od jednego z lekarzy informacji na temat wyników prób klinicznych leku na chorobę Alzheimera. Pozwoliło mu to na zmianę inwestycyjnych pozycji w przypadku dwóch spółek farmaceutycznych – Elan i Wyeth. Prokuratura ocenia, że suma zysków oraz strat jakich udało się w ten sposób uniknąć wynosi 276 milionów dolarów.
W ubiegłym miesiącu w podobnym procesie wyrok skazujący usłyszał inny menedżer funduszu Michael Steinberg. Ostateczny wyrok w tej ostatniej sprawie ma zapaść w kwietniu, a Steinbergowi grozi nawet 20 lat więzienia. Sześcioro innych byłych pracowników SAC poszło już na współpracę z władzami regulacyjnymi i w zamian za niższe kary przyznało się do prowadzenia nielegalnych operacji. Sam Cohen uniknął oskarżenia, ale musiał zrezygnować z doradztwa inwestycyjnego i zapłacić 1,8 miliarda dolarów kary.
Amerykańskie media pasjonują się przy tej okazji inną ujawnioną po latach aferą. Z dokumentów sądowych wynika, że Martoma w 1998 roku sfałszował za pomocą komputera swoje stopnie ze studiów na Harvard Law School, gdy starał się o posadę w sądzie federalnym. Aferę wykryto i Martoma wyleciał ze szkoły bez prawniczego dyplomu. Według prokuratury umiejętności i doświadczenie oskarżonego wyniesione z próby fałszerstwa pozwoli lepiej wyjaśnić jego rolę w operacjach w funduszu SAC. Obrońca Martomy Lou Colasuonno zwrócił się do sądu o wyłączenie tych dokumentów z procesu, twierdząc, że nie mają one nic wspólnego ze sprawą. Z kolei rzecznik Harvardu Robb London odmówił komentarza w tej sprawie, zasłaniając się prawem do prywatności obowiązującym w sprawach dyscyplinarnych.