Fundusz ETF inwestujący we włoskie spółki od koncernu naftowego Eni, po wielki bank UniCredit, w 2014 r. przyciągnął 475 milionów dolarów. Na rynku europejskim więcej pieniędzy pozyskały tylko tego rodzaju amerykańskie fundusze inwestujące w Hiszpanii i Wielkiej Brytanii.
Mediolański indeks FTSE MIB w 2014 r. zyskał już ponad 15 proc., niemal tyle samo co Standard&Poor's500 w pierwszym kwartale 2013 r. W 2014 r. nowojorski wskaźnik szerokiego rynku jest nad kreską zaledwie 1,9 proc.
Nastroje włoskich konsumentów są najlepsze od czterech lat, rosną też nadzieje, że FTSE MIB przełamie dziewięcioletnią słabość względem wskaźnika Stoxx Europe 600. Akcje włoskich firm giełdowych odzyskały połowę wartości straconej w latach 2007-2009, kiedy kryzys finansowy wepchnął największe gospodarki w recesję.
Akcje drożeją w ślad za obligacjami rządów, których rentowności obniżyły się do rekordowo niskiego poziomu po tym jak w lipcu 2012 r. Mario Draghi, prezes Europejskiego Banku Centralnego obiecał uczynić wszystko co możliwe dla ratowania wspólnej waluty.
- To wszystko dzieje się z powodu spadających rentowności obligacji oraz spreadów kredytowych i postępującego ożywienia w sektorze finansowym, który jest prawdziwym liderem - nie ma wątpliwości Jean-Paul Jeckelmann, zarządzający w Banque Bonhote &Cie w szwajcarskim Neuchatel. Wskazuje on, iż po słabym okresie w latach 2010-2012 teraz nastroje są znacznie lepsze.