- Skoki VIX zwykle wskazują na wzmożoną awersję inwestorów do ryzyka. Wykorzystujemy to jako kontrariański sygnał kupna – powiedział Ari Wald, główny analityk techniczny w towarzystwie funduszy Oppenheimer.

Według Walda, od 1990 r. gdy dochodziło do ponad 50-proc. odbicia VIX z 63-dniowego minimum, a S&P 500 był powyżej 200-dniowej średniej kroczącej – tak jak dziś – to jego stopa zwrotu w kolejnym kwartale była dwukrotnie wyższa, od średniej.

W minionych 12 miesiącach, z sygnałów wysyłanych przez VIX korzystać było nawet łatwiej. Skoki o ponad 50 proc. odnotował on w tym czasie czterokrotnie i za każdym razem następował po tym wzrost S&P 500.

Ale teoria, wedle której VIX daje wskazówki co do koniunktury na Wall Street, ma wielu krytyków. Wskazują oni, że jest to jedynie indeks oczekiwanej zmienności, powstający na podstawie cen różnych opcji na S&P 500. Zwykle zmienność rośnie, gdy akcje tanieją, stąd może się wydawać, że oczekiwania na wzrost zmienności (zwyżka VIX) to oczekiwania na przecenę akcji. Ale w praktyce podwyższona zmienność może towarzyszyć także zwyżkom cen akcji, nie mówiąc o tym, że inwestorzy z rynku opcji nie muszą mieć racji.

- VIX to jest miernik oczekiwanej zmienności, a nie wskaźnik kierunku, w jakim będzie zmierzał rynek – ucina David Seaburg z firmy inwestycyjnej Cowen & Co. Ale dodaje, że też spodziewa się zwyżek na Wall Street, ale nie na podstawie notowań VIX, tylko danych z amerykańskiej gospodarki.