Miniony tydzień był dla rynków wschodzących bardzo kiepski. Przecena na rynkach surowcowych (m.in. po ostatnim posiedzeniu ministrów OPEC) oraz zbliżająca się podwyżka stóp procentowych w USA skłaniały inwestorów do pozbywania się akcji z giełd wschodzących. Swoje robiła także polityka, nie tylko w Polsce.

Zbliżająca się podwyżka stóp procentowych w USA wywołuje zawirowania na rynkach w czasie, gdy perspektywy gospodarcze Chin sprawiają, że rośnie ryzyko globalnego spowolnienia gospodarczego. – Te spadki są dobrą okazją do polowania na okazje, gdyż na rynkach może dojść do odbicia, kiedy zniknie niepewność dotycząca amerykańskich stóp procentowych – twierdzi Johnathan Ravelas, strateg BDOUnibanku.

Do spektakularnych spadków doszło na giełdzie wRPA. FTSE/JSE Africa Banks, czyli indeks notowanych tam banków stracił w czwartek aż 14 proc., po tym gdy prezydent RPA Jacob Zuma nagle zwolnił ministra finansów Nhlanhla Nene (uznawanego przez rynek za profesjonalistę) i zastąpił go bliżej nieznanym działaczem partii rządzącej Davidem Van Rooyenem (który mimo afrykanersko brzmiącego nazwiska jest Murzynem i według pogłosek krewnym prezydenta). Rynek zareagował na to osłabieniem randa. Nawet związki zawodowe powiązane z rządzącym Afrykańskim Kongresem Narodowym uznały tę decyzję za szokującą. To nie pierwszy skandal wywołany przez prezydenta Zumę (znanego z tego, że podczas procesu o gwałt zeznał, że zabezpieczył się przed AIDS biorąc prysznic), ale to pierwsza jego decyzja tak mocno bijąca w południowoafrykański rynek.

Emocji inwestorom znów dostarczyły też Chiny. W minionym tygodniu indeks Shanghai Composite stracił 2,6 proc. W piątek spadł o 0,6 proc. Jedną z przyczyn przeceny było zaginięcie Guo Guangchanga, miliardera zwanego chińskim Warrenem Buffettem, prezesa holdingu Fosun Group (największej firmy w chińskim sektorze prywatnym). Jego spółka straciła z nim kontakt w czwartek. Magazyn „Caixin" doniósł, że Guo został zabrany przez milicję z lotniska w Szanghaju. Pojawiły się podejrzenia, że padł ofiarą prowadzonej przez rząd kampanii antykorupcyjnej, która nasiliła się po krachu giełdowym. Według innych doniesień, mógł zostać również zabrany przez bezpiekę na konsultacje dotyczące stabilizacji rynku i walki z korupcją. W sierpniu nazwisko prezesa Fosun Group wypłynęło w sprawie korupcyjnej w Szanghaju. Miał on wręczyć łapówkę wysokiej rangi menedżerowi państwowego koncernu w zamian za niesprecyzowaną przysługę. Wszystkie posty z konta Guo na portalu Weibo, chińskim odpowiedniku Twittera, zostały nagle usunięte. Współpracownicy miliardera mają więc powody czuć niepokój. – Jesteśmy nadal w szoku. Guo był szczególnie ostrożny w kontaktach z władzami. Mówił nam zawsze: trzymajcie się blisko polityki, ale z daleka od polityków – mówi jeden ze współpracowników miliardera.

Guo Guangchang zajmował 17. miejsce na liście najbogatszych Chińczyków tygodnika „Hurun". Jego majątek szacowano na 7,8 mld dol. Działał w branży farmaceutycznej, nieruchomościowej, górniczej i rozrywkowej. Był m.in. właścicielem Cirque du Soleil, biura podróży Club Med i nowojorskiego wieżowca One Chase Manhattan Plaza. Skoro taki potentat jak on może trafić do tajnego więzienia bezpieki, to kto na chińskim rynku jest bezpieczny?