LW Bogdanka to najefektywniejszy producent węgla kamiennego w Polsce, niedawno przejęty przez państwową Eneę. W ostatnią środę wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski mówi w wywiadzie dla portalu górniczej „Solidarności", że Bogdanka mogłaby być jednym z inwestorów ratujących Katowicki Holding Węglowy. Chociaż zastrzega, że nie zapadły żadne decyzje, to wystarczy, by inwestorzy rzucili się do panicznej wyprzedaży akcji Bogdanki. Wycena papierów tego dnia spada nawet o 12 proc.
Zgubna kreatywność
Dużą część największych spółek notowanych na GPW stanowią kontrolowane przez Skarb Państwa. Inwestorzy muszą brać pod uwagę dodatkowe czynniki ryzyka: rotację kadrową po wyborach, politykę inwestycyjną uzależnioną od niekoniecznie rynkowych przesłanek oraz nieprzemyślane słowa rzucane przez decydentów. A lubią oni pochwalić się swoją pracowitością i kreatywnością, nie bacząc na konsekwencje.
W styczniu tego roku minister skarbu Dawid Jackiewicz zapowiedział, że rozpoczęły się analizy ewentualnego połączenia PKN Orlen, Grupy Lotos i PGNiG, co spowodowało chwilowe wahnięcie notowań tych firm. Poważniejsze spadki zaliczyły tego dnia kursy PZU i PKO BP – Jackiewicz powiedział, że można myśleć o kapitałowej inwestycji tych przedsiębiorstw w znajdującą się w najtrudniejszej sytuacji spośród przedsiębiorstw górniczych Kompanię Węglową.
Nie oznacza to, że inwestorzy zawsze reagują impulsywnie. Kiedy na początku marca wiceminister finansów Konrad Raczkowski powiedział, że kilka mniejszych banków w Polsce jest „toksycznych" i jeszcze w tym roku dojdzie do ich upadku, kursy przedstawicieli sektora na GPW zachowywały się stabilnie. Wpadka z niefortunną wypowiedzią kosztowała jednak wiceministra utratę stanowiska.
Gorąco na GPW było podczas wakacyjnej kampanii wyborcej. Kurs KGHM windowały deklaracje przedstawicieli PiS (m.in. obecnej premier i obecnego szefa resortu finansów), że podatek od wydobycia miedzi zostanie zawieszony.