Grupa senatorów PO przygotowała [b][link=http://grafik.rp.pl/grafika2/637295]projekt ustawy o zrzeszeniach[/link][/b] (pdf, 493 KB). Ma to być zupełnie nowy kompleksowy i obszerny akt prawny regulujący działalność tzw. sektora społecznego w Polsce.
[srodtytul]Burzą czy budują[/srodtytul]
Senatorowie doszli do wniosku, że konstytucyjna wolność zrzeszania się nie jest w pełni zagwarantowana przez obowiązującą od 1989 r. [link=http://akty-prawne.rp.pl/Dokumenty/Ustawy/2001/DU2001Nr%2079poz%20855.asp]ustawę – Prawo o stowarzyszeniach[/link]. Opracowali więc wraz z prawnikami projekt, który ma zbudować od podstaw prawne warunki funkcjonowania organizacji obywateli realizujących wspólne cele i wprowadzić nowe ich rodzaje: zrzeszenia nierejestrowane i porozumienia partnerskie – między innymi dla tych, którzy dotychczas nie zrzeszali się, ponieważ nie widzieli prawnych możliwości.
Dzieło senatorów nie spodobało się istniejącym organizacjom sektora pozarządowego. Protestują duże i małe. [b]Krytykują nie tyle konkretne nowe rozwiązania, ile próbę zburzenia tego, co działa. Zarzucają autorom nieznajomość realiów działalności społecznej.[/b] Poprawmy raczej obowiązujące przepisy – apelują przedstawiciele stowarzyszeń. Popierane przez nich niektóre rozwiązania projektu, np. zmniejszenie minimalnej liczby założycieli, powinny ich zdaniem znaleźć się w nowelizacji ustawy – Prawo o stowarzyszeniach.
– Obowiązująca ustawa jest dość restrykcyjna. Zbytnio biurokratyzuje procedury rejestracji. Wymaga zatem korekty – przyznaje Grzegorz Makowski z Instytutu Spraw Publicznych. Kwestionuje jednak argumentację senatorów, jakoby w Polsce nie było pełnej wolności zrzeszania się. – To przesadnie krytyczna ocena – uważa. – Nie uzasadnia tak radykalnych zmian. Nikt nie pytał środowiska, czy taki projekt jest potrzebny, jego założenia w zasadzie nie były konsultowane, jesienią ubiegłego roku po prostu go zaprezentowano. To typowy wyraz arogancji władzy – ocenia Grzegorz Makowski.