– Mówi się zwykle, że UE buduje się przez kryzysy. Ale nie musi tak być – mówił wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Valdis Dombrovskis. Pięć lat po przyjęciu ambitnej agendy pogłębienia integracji w strefie euro i 11 lat po wybuchu światowego kryzysu finansowego wiele zostało osiągnięte, żeby zmniejszyć prawdopodobieństwo wielkich upadłości banków.
Ale do uzgodnienia pozostały najtrudniejsze politycznie tematy: kto ma za to płacić? I jak daleko ma iść solidarność w sprawach budżetowych? – Strefa jest zdecydowanie silniejsza niż 10 lat temu – mówił komisarz Pierre Moscovici. Ale powinna być jeszcze silniejsza i o tym mają dyskutować przywódcy UE na szczycie strefy euro 21 czerwca w Brukseli.
Większa dyscyplina
W podsumowaniu, które przedstawili w środę Dombrovskis i Moscovici, Komisja Europejska wymienia wiele reform przeprowadzony w reakcji na kryzys, który w Europie omal nie doprowadził do bankructwa Grecji, Irlandii i Portugalii, a w konsekwencji do rozpadu strefy euro.
Przede wszystkim Bruksela uznała, że dla określenia stabilności kraju nie wystarczy już ocenianie go tylko na podstawie kryteriów fiskalnych, w tym głównie wysokości deficytu sektora finansów publicznych. Akurat w Irlandii, Portugalii czy Hiszpanii (ona też miała potem problemy) ten wskaźnik nie zwiastował nadejścia kryzysu. Tylko w Grecji sytuacja była inna, bo deficyt był wysoki, tyle że fałszowany świadomie przez rządzących. Dlatego KE uznała, że trzeba patrzeć szerzej na sytuację makroekonomiczną. Stąd wprowadzona procedura semestru europejskiego, w którym co roku kraj jest oceniany na podstawie wielu czynników. I poza procedurami dyscyplinującymi w razie rozrzutności budżetowych wprowadzono też takie, które sygnalizują tzw. nierównowagi makroekonomiczne, jak np. bańka spekulacyjna na rynku nieruchomości (co było problemem w Irlandii) czy strukturalne problemy na rynku pracy (z czym borykała się Portugalia).
Jednak te reguły funkcjonują głównie na papierze, ponieważ jednocześnie z wprowadzaniem nowych reguł obecna Komisja zdecydowała się stosować je bardziej elastycznie w zależności od wielkości kraju. Wybaczała brak dyscypliny fiskalnej Francji, teraz też bardzo łagodnie postępuje z Włochami. Z obawy przed pogłębieniem i tak silnych już nastrojów eurosceptycznych w tych krajach.