Było to również doskonałe miejsce dla rodzin z dziećmi, z dobrymi szkołami i świetnie skomunikowane ze światem. Dzisiaj w Hongkongu nadal mieszka prawie 700 tysięcy cudzoziemców i stanowią oni ok. 10 proc. populacji. Jest wśród nich ok. 35 tysięcy Brytyjczyków i ok. 15 tys. Amerykanów. Natomiast prawie połowa cudzoziemskiej populacji to Filipińczycy i Indonezyjczycy najczęściej zatrudniani jako pomoce domowe i ogrodnicy.
Tymczasem od końca ubiegłego roku liczba ekspatów mieszkających w Hongkongu zaczęła się kurczyć. Do końca stycznia ubyło prawie 30 tys. cudzoziemców. Na razie nie wiadomo jeszcze, czy wyjechali oni na krótszy czas czy na zawsze.
Boom na przeprowadzki
Styczeń i pierwsza połowa lutego przyniosły dalszy wzrost wyjazdów. W tym wypadku przyczyną wzmożonego opuszczania azjatyckiego centrum finansowego była i nadal jest epidemia koronawirusa. Mimo że Hongkong szczelnie oddzielił się od sąsiada z północy, to jednak jak na razie stwierdzono tam przynajmniej 62 potwierdzone przypadki zakażenia Covid-19. Jest to wprawdzie mniej niż w Japonii czy Singapurze, ale dwóch zakażonych zmarło.
Pracodawcy robią teraz wszystko, aby ograniczyć bezpośrednie kontakty między ludźmi. Wielu zatrudnionych w bankach i innych instytucjach pracuje z domu. Zamykane są kolejne restauracje, a na półkach supermarketów po papierze toaletowym i środkach odkażających najczęściej pozostało już tylko puste miejsce. Firma Links International Relocation Ltd. zanotowała od początku lutego 45-procentowy wzrost popytu na usługi przeprowadzkowe w porównaniu z tym samym okresem 2019. Nie ma natomiast popytu ze strony osób, które chciałyby przeprowadzić się do Hongkongu. Wiadomo także, że szkoły pozostaną zamknięte przynajmniej do połowy marca. —Jak tutaj mieszkam, nie byłem jeszcze świadkiem podobnej sytuacji — mówił w Bloomberg TV Robert Chipman, prezes firmy przeprowadzkowej Asian Tigers Group Hongkong.
Izby handlowe francuska i brytyjska działające w Hongkongu nie mają wątpliwości, że masowe wyjazdy ekspatów spowodują utratę przez Hongkong statusu światowego centrum. „Jeśli międzynarodowe szkoły w Hongkongu nie zostaną szybko otwarte najprawdopodobniej wiele rodzin zdecyduje się na opuszczenie Hongkongu w najbliższych tygodniach. To z kolei będzie miało dramatyczne konsekwencje dla sytuacji szkół międzynarodowych i to do tego stopnia, że niektóre z nich mogą przestać istnieć, bo nie będzie chętnych do nauki” — napisali we wspólnym liście Rebecca Silli i Peter Burnett, prezesi odpowiednio francuskiej i brytyjskiej izby handlowej.