Mimo że spodziewana dynamika wzrostu gospodarczego będzie w przyszłym roku nieco słabsza, ekonomiści uważają, że wpływy podatkowe będą większe, niż zakłada resort finansów. Skąd takie przewidywania?
Eksperci sądzą, że resort finansów nie uwzględnia w swoich kalkulacjach wszystkich czynników. Szacując podatkowe wpływy, opiera się głównie na twardych danych dotyczących wzrostu gospodarczego, spożycia, inwestycji i inflacji oraz zmian w przepisach, które mają wejść w życie w przyszłym roku.
– Od pewnego czasu zmienia się jednak struktura konsumpcji. Coraz większy udział w naszych wydatkach stanowią dobra luksusowe – najwyżej ovatowane. Coraz mniej wydajemy na żywność – mówi Marek Zuber, były doradca ekonomiczny premiera Kazimierza Marcinkiewicza. W ciągu ostatniego roku udział żywności w wydatkach gospodarstw domowych spadł z ponad 25 proc. do niespełna 24. W połowie lat 90. pieniądze przeznaczane przez nas na jedzenie sięgały jeszcze prawie 40 proc. wydatków.
– Poza tym – dodaje Zuber – pieniądze, które płyną do Polski od naszych rodaków pracujących za granicą, przeznaczane są głównie na zakup sprzętu RTV i AGD, mebli oraz nowych mieszkań czy budowę domów. VAT od tych towarów odprowadzany jest do kasy państwa. Jak ostatnio ujawniła minister finansów Zyta Gilowska, w ostatnim roku Polacy pracujący za granicą przekazali swoim rodzinom około 5 mld euro.
Większe wydatki na konsumpcję mają też oczywiście związek z bardzo dobrą kondycją naszej gospodarki i wzrastającymi pensjami (w ciągu ostatniego roku średnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło o 9,5 proc.).