W portfelu Rządowego Globalnego Funduszu Emerytalnego Norwegii (GPFG), który zarządza aktywami o wartości niemal 10,1 bln koron norweskich (4,4 bln zł), na koniec 2019 r. znajdowały się akcje 122 spółek z GPW. Łącznie były one warte blisko 14,3 mld koron (6,2 mld zł po kursie z końca ub.r.). W 2018 r. GPFG był w akcjonariacie 114 polskich firm, a rynkowa wartość tych pozycji wynosiła niespełna 12,1 mld koron (5,2 mld zł). W ciągu roku zaangażowanie norweskiego giganta na polskim rynku akcji zwiększyło się o blisko 19 proc.
Na tle poprzedniego roku te liczby mogą nie robić wrażenia. Wtedy bowiem GPFG zwiększył zaangażowanie w akcje polskich spółek o ponad 50 proc., z 3,3 mld zł na koniec 2017 r. Liczba podmiotów z GPW, które znalazły się w jego portfelu, pierwszy raz przebiła wtedy 100, wcześniej przez kilka lat oscylowała nieco powyżej 90. Ten nagły wzrost zainteresowania Polską był jednak w dużej mierze wywołany koniecznością dostosowania portfela GPFG do jego własnej polityki inwestycyjnej. Fundusz stara się, aby udział akcji z każdego dojrzałego rynku Europy w jego portfelu był 2,5-krotnie większy niż ich udział w globalnym indeksie FTSE All World. W przypadku rynków wschodzących (ze wszystkich kontynentów) waga jest większa 1,5-krotnie. Tymczasem od września 2018 r. Polska w klasyfikacji FTSE Russell awansowała do grona rynków dojrzałych.
Czytaj także: Norweskiemu funduszowi wirus nie straszny
W 2019 r. takiego bodźca do większego zaangażowania na GPW norweski gigant już nie miał. Niezachęcająca była też koniunktura na warszawskim parkiecie. WIG20 stracił w ub.r. blisko 6 proc., podczas gdy FSTE All World zyskał 24 proc. W rezultacie udział Polski w tym indeksie stopniał do 0,08 proc. z 0,25 proc. rok wcześniej. Wzrost wartości polskich akcji w portfelu GPFG w połączeniu ze spadkiem ich cen sugeruje, że Norwegowie zainwestowali nad Wisłą dużo świeżego kapitału.