Euroland, najważniejszy partner handlowy Polski, powoli wytraca szybkie tempo wzrostu gospodarczego. Wprawdzie w III kwartale dynamika PKB krajów „13” była wyższa od oczekiwań i sięgnęła 2,5 proc., ale jest to już znacznie mniej niż w pierwszych miesiącach roku. A ekonomiści przewidują, że kolejne kwartały będę zdecydowanie gorsze. – Dane o III kwartale to już przeszłość. Wskaźniki pokazujące przyszłą kondycję gospodarki są znacznie gorsze – skomentował najnowsze dane ekonomista BNP Paribais Ken Wattret.
Jego słowa potwierdza choćby publikacja niemieckiego wskaźnika ZEW pokazującego nastroje w biznesie, który we wtorek spadł do najniższego poziomu od 14 lat.
Na spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego wpływa kilka czynników. Osłabienie amerykańskiej gospodarki uderza w firmy, które eksportują za Atlantyk. Dodatkowo ich konkurencyjność obniża bardzo silne euro, które w stosunku do dolara umocniło się od początku roku o ponad 10 proc. Coraz groźniej wygląda również kryzys na rynku kredytowym. Wczoraj gubernator Banku Anglii Mervyn King stwierdził, że turbulencje na rynkach finansowych mocno uderzą we wzrost gospodarczy. Chodzi głównie o zaostrzenie przez banki kryteriów przyznawania kredytów. Wprawdzie Wielka Brytania nie należy do euro, ale problemy finansowe dotykają tego kraju tak samo jak gospodarki kontynentu.
Nie oznacza to na szczęście, że Europę czeka kryzys gospodarczy. Nawet najgorsze prognozy wskazują, że wzrost PKB krajów „13” powinien w 2008 r. utrzymać się nieco poniżej 2 proc. To znacznie lepsze perspektywy niż w przypadku USA. Osłabienie koniunktury w strefie euro odczuwają natomiast polscy eksporterzy. W tym roku sprzedaż towarów do eurolandu rośnie niemal dwukrotnie wolniej niż w 2006. Trzykrotnie obniży się dynamika eksportu do Niemiec, Francji i Włoch. Dużo niższy jest wzrost sprzedaży zagranicznej w branżach, które są filarami eksportu, czyli samochodów (wzrost w 2006 r. wyniósł 24 proc., w tym roku 9 proc.) oraz maszyn i urządzeń (odpowiednio 29 i 19 proc.). Nie jest to naturalnie jedynie wynik słabszego popytu u głównych partnerów handlowych. Wiele polskich firm, szczególnie tych mniejszych, przestawia się na sprzedaż krajową. Innym z kolei wyczerpują się moce produkcyjne. Trudno przecież utrzymywać ponad 20-procentową dynamikę eksportu przez kilka lat.
Wzrost gospodarczy w krajach strefy euro niewątpliwie ma wpływ na tempo wzrostu polskiego eksportu. Widać wyraźnie, że najszybciej rośnie sprzedaż do tych krajów, które notują wyższą dynamikę PKB. Trudno jednak powiedzieć, jaki dokładnie jest wpływ tego czynnika. Niektóre przedsiębiorstwa wykorzystują szybki wzrost gospodarczy w Polsce i skupiają się tylko na rynku wewnętrznym. Trudno też oszacować, jaki wpływ na nasz eksport ma umacniający się złoty.