Niestety, Święty Mikołaj nie był łaskawy dla inwestorów na warszawskiej GPW. W ciągu dwóch sesji po świętach WIG20 stracił 1 proc., a od początku grudnia obniżył się niemal o 3 proc. Nie był to jednak spadek po równi pochyłej. Silne zwyżki przeplatały się z jeszcze silniejszymi spadkami. Kto miał nosa, kiedy sprzedać akcje, mógł więcej zarobić. Nie inaczej może wyglądać początek 2008 r.
– Styczeń może być podobny do grudnia. Zmienność indeksów będzie duża, trafią się dni dobrej atmosfery, ale będą też prawdopodobnie nerwowe spadki – prognozuje Piotr Wiśniewski, analityk PTE Bankowy. Tłumaczy, że warunki na świecie, które wpływają na giełdę w Warszawie, się nie zmienią. Nadzieje na obniżki stóp procentowych przez Fed będą przeplatały się z informacjami o kolejnych stratach banków, wysokiej inflacji i groźbie recesji w Stanach Zjednoczonych.
Zdaniem analityka Domu Maklerskiego BOŚ Jacka Tyszki niewykluczone, że początek 2008 r. będzie dla giełdowych inwestorów dobry. – Często jest bowiem tak, że w styczniu następuje alokacja środków przez zagraniczne fundusze na rynkach wschodzących. Jeśli znajdziemy się w wyższym koszyku, może to doprowadzić do wzrostu indeksów – wskazuje Tyszko. Również jego zdaniem dobrą atmosferę mogą podkręcać rosnące nadzieje na cięcia kosztów kredytu za oceanem.
Na rynkach walutowych odczuwalne może być osłabienie dolara. Jeszcze przed świętami zielony banknot kosztował 2,52 zł, a już w piątek po południu – niecałe 2,45 zł. Zdaniem analityków TMS Brokers prawdopodobne jest dalsze osłabienie amerykańskiej waluty, w Polsce może się obniżyć do poziomu 2,4250 zł.
Wraz z dolarem tanieje również euro, choć nie w tak szybkim tempie. W ciągu tygodnia kurs wspólnej waluty obniżył się o 2 gr, do 3,6 zł. Jeżeli nie uda się przebić tej ważnej psychologicznie granicy, ostatnie osłabienie euro wobec złotego może się chwilowo zakończyć.