Mniej więcej od połowy 2007 roku środki, którymi zarządzały TFI, stopniowo topniały. Prawdopodobnie wtedy wychodzili z rynku ci, którzy kupili jednostki dużo wcześniej (kilka lat temu). W tym roku jednak to już prawdziwa lawina. Do gry przystąpili bowiem ci klienci TFI, którzy w fundusze zainwestowali dopiero w ubiegłym roku. O skali wyprzedaży może świadczyć fakt, że tak popularne wśród klientów akcje małych i średnich firm spadają od początku roku bez dnia przerwy, czyli przez dziesięć sesji. Takiej sytuacji na warszawskim parkiecie nie było nigdy wcześniej. Straty, jakie ponieśli i wciąż ponoszą klienci funduszy inwestycyjnych, mogą przyprawić o zawrót głowy zwłaszcza tych, którzy ulegli reklamom funduszy czy też namowom doradców finansowych.
W ciągu zaledwie pół roku posiadacze jednostek w funduszach akcyjnych stracili (nie uwzględniając prowizji) blisko jedną czwartą zainwestowanego kapitału. „Rekordzista” Fortis Akcji pozbawił nas prawie 40 proc. oszczędności. Najmniej ucierpieli posiadacze jednostek w funduszu Opera Universa.pl. Tu z każdego zainwestowanego 1000 zł ubyło nam około 100 zł.
Straty liczą też posiadacze nieco bezpieczniejszych funduszy zrównoważonych. W tej grupie najgorzej wypadły specjalistyczne fundusze związane z rynkiem nieruchomości: ING oraz Skarbiec. Ponad 20 proc. straty odpowiada mniej więcej przecenie spółek z tego sektora na giełdzie.
Również w najbezpieczniejszej grupie funduszy stabilnego wzrostu trudno było liczyć na zyski. W najlepszym wypadku (Skarbiec Ochrony Kapitału) stopa zwrotu wyniosła 0. Pozostałe zmniejszyły stan posiadania klientów od 1 (UniSto Procent BIS) do prawie 13 proc. (Fortis Stabilnego Wzrostu).Fundusze starają się za wszelką cenę studzić nastroje inwestorów. „Uczestnikom funduszy, którzy rozważają zamknięcie inwestycji, poddajemy pod rozwagę niepoddawanie się negatywnym nastrojom i wstrzymanie się z taką decyzją” – napisali we wczorajszym komentarzu analitycy Investors TFI.