System wypłat emerytur musi być jak najprostszy

Rozmowa z Krzysztofem Lutostańskim, prezesem Bankowy PTE

Publikacja: 28.01.2008 04:34

System wypłat emerytur musi być jak najprostszy

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Emerytura małżeńska z II filaru wzbudza wiele kontrowersji. Ma równie wielu przeciwników co zwolenników. Izba Gospodarcza Towarzystw Emerytalnych (IGTE) jest jej przeciwna. Ale jeśli ma nie być tego typu emerytur, to jak zapewnić środki do życia kobietom, których mąż zmarł, a one nie pracowały i nie mają emerytury?

Krzysztof Lutostański: Emerytura małżeńska zmusza ludzi do bycia ze sobą. Nie można małżonków spinać finansowymi kajdankami. A co jeśli małżeństwo będące już na emeryturze zdecyduje się rozejść? Naukowcy z UW proponują obowiązkową emeryturę małżeńską. A to może np. prowadzić do rozwodów przed przejściem na emeryturę, by podnieść jej wysokość. Żadne rozwiązanie nie może prowadzić do patologii. I nie wolno zwalniać kobiet z obowiązku samodzielnego zabezpieczenia się. A ewentualne zabezpieczenia nie mogą być związane wyłącznie z mężczyznami, bo nie każda kobieta jest z mężczyzną. I dlatego jestem zwolennikiem prostego rozwiązania. Jeśli stać na to kogoś, to może przekazać innej osobie część środków, które zgromadził na emeryturę. Czyli jeśli świadczenie z I i II filaru jest powyżej minimalnej emerytury, to część środków z II filaru można podzielić.

Ale jeśli np. mężczyzny na to nie stać, to kobieta i tak pozostaje bez środków do życia?

Jeśli mnie nie stać na takie przekazanie środków, to i nie stać mnie na emeryturę małżeńską. Kobiety w takiej sytuacji nie są w stanie zabezpieczyć środków zgromadzonych na starość przez męża. Musi wkroczyć system rentowy, opieka społeczna, dzieci, dalsza rodzina.

Czy to oznacza, że powinien być tylko jeden dostępny produkt – emerytura indywidualna?

Tak. Założenie, że wiemy, co jest dla nas najlepsze, wcale nie jest dobre. Zwłaszcza jeśli państwo ponosi część odpowiedzialności za system. Wielość rozwiązań uszczupla tylko środki przeznaczone na emeryturę i podnosi koszty systemu. Oznacza, że firma wypłacająca emerytury musi tworzyć rezerwy, zamiast przeznaczyć te pieniądze na emerytury. A my i tak nie jesteśmy w stanie dać prostej odpowiedzi, co jest dla nas najlepsze, bo nie znamy przyszłości.

Nie docenia pan Polaków?

Wręcz odwrotnie. Uważam, że wcale nie będą wybierać z założenia niższej emerytury małżeńskiej. Po co jednak komplikować im życie. Przecenia się dziś poziom emocji, który towarzyszy dyskusji na temat wypłat emerytur z II filaru. Nie wzbudza w ludziach emocji to, co będzie się dziać za 15 lat. Wypłaty, które rozpoczną się w 2009 roku, dotyczą niewielkiej grupy kobiet i zaledwie 10 proc. ich łącznego świadczenia. I w tym kontekście to dobra sytuacja. Należy wprowadzić jak najprostsze rozwiązanie, a wówczas nawet jeśli pojawią się w nim jakieś błędy, to będzie można je łatwo poprawić. Komplikować system można wraz z upływem czasu.

Czyli projekt ustawy powinien być inny niż ten, który obecnie jest konsultowany?

Należy zgłosić projekt jak najbardziej dopasowany do celu, który ma spełniać. Ustępstwa polityczne zaś robić później, a nie na wstępie. Wówczas system traci logikę, bo każdy może przyjść i powiedzieć, że jego pomysł jest dobry. Emerytury małżeńskie i tak teraz nie pojawią się, bo przez pierwsze pięć lat świadczenia będą pobierać tylko kobiety. A do tego można przyjąć na podstawie różnych danych, że około 20 proc. z nich ma w funduszach poniżej 2,5 tys. złotych. I na takie przypadki należy znaleźć rozwiązanie, np. w postaci jednorazowej wypłaty, bo tylko ona ma sens przy tej wysokości zgromadzonych oszczędności.

IGTE przekonuje, że nie ma czasu tworzyć oddzielnych spółek w postaci zakładów emerytalnych i lepiej by wypłatą zajęły się towarzystwa emerytalne lub zakłady ubezpieczeniowe, które wcześniej utworzą specjalny fundusz.

To obniża koszty. Można przyjąć to jako docelowe rozwiązanie. A jeśli takie mieć będziemy, to otwierają się możliwości wprowadzenia rozwiązań przejściowych. Ale tylko w takiej konfiguracji. Oczywiście najlepiej, gdyby przejściowego rozwiązania nie trzeba było w ogóle uruchamiać.

Czy na to wszystko, o czym pan mówi, mamy jeszcze czas?

Jeśli do końca czerwca zostanie przyjęte rozwiązanie docelowe, to w pół roku można przejściowo policzyć emerytury nawet w excelu, by od 2009 roku wystartować z wypłatami. Ale nie można zrobić prowizorki, bo może to osłabić oddziaływanie naszego systemu emerytalnego i jego znaczenie. To nie jest czas budowania nowych wartości. Korzyści z wprowadzenia w 1999 r. systemu już są znane.

Zbiór możliwych rozwiązań też jest już w pełni znany. Wybieramy z niego to, co jest najlepsze, daje się dobrze uzasadnić i szybko wprowadzić. I wtedy zacząć przekonywać ludzi, a nie dyskutować z nimi. Bo trzeba ich przekonywać, stawiając odpowiednie pytania. Jeśli zapytamy: czy emerytura ma być niższa?, odpowiedź brzmi: nie. Ale jeśli zapytamy: czy ma być uzależniona od wpłat? odpowiedź jest już inna.

Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu