Nad sposobem podziału 473,7 miliona euro na rozwój przedsiębiorczości z Regionalnego Programu Operacyjnego władze województwa mazowieckiego zastanawiają się już od kilku miesięcy.
Pieniędzy nie jest zbyt dużo, a kolejka chętnych – ogromna. Początkowo dominowała koncepcja, by małymi kwotami obdzielić jak największą liczbę firm. W projekcie uszczegółowienia Regionalnego Programu Operacyjnego znalazły się więc zapisy mocno ograniczające wysokość dotacji. Małe i średnie przedsiębiorstwa mogły liczyć na maksymalne wsparcie od 54 do nieco ponad 100 tysięcy złotych. Przy inwestycji wartej na przykład 2 mln zł takie dofinansowanie byłoby śmiesznie niskie, najniższe w kraju. Tylko firmy, które chciałyby wprowadzić rozwiązania wysoce innowacyjne, mogły liczyć na więcej pieniędzy.
Te propozycje wywołały protesty środowiska biznesowego. Władze Mazowsza chcą więc zastosować rozwiązanie kompromisowe. Z jednej strony nie będzie kwotowych pułapów w wysokości dotacji.
– Nie chcemy wprowadzać żadnych limitów, pozostaną tylko zasady podziału obowiązujące wszystkie inne instytucje – ujawnia „Rzeczpospolitej” Jan Kukułka, dyrektor Departamentu Strategii i Rozwoju Regionalnego w mazowieckim urzędzie.
Z drugiej strony, dla mikrofirm mają być ogłaszane oddzielne konkursy, z odrębną pulą środków do ich podziału. Dzięki temu powinno udać się zapobiec sytuacji, w której większe przedsiębiorstwa, jakie realizują zwykle duże projekty i mają dużą siłę przebicia, zgarną całe unijne wsparcie dla siebie.