Nerwy inwestorów wystawiane są na najwyższą próbę. Po ostatnim tygodniu stycznia, który przyniósł zdecydowaną poprawę atmosfery i silne zwyżki, pierwsze dni lutego stały pod znakiem ostrych spadków.

Amerykańskie indeksy straciły zdrowo ponad 4 proc. Wśród rynków wschodzących szczególnie słabo wypadły Rosja i Węgry. Moskiewski RTS spadł o 5 proc., a budapeszteński BUX o 4,7 proc. To bardzo symptomatyczne. Strach nie patrzy na fundamenty gospodarcze. W równym stopniu tracą akcje na rynkach o dobrych perspektywach rozwoju, np. na rosyjskim, jak na tych o bardzo słabych fundamentach, np. na węgierskim. WIG20 na szczęście przestał już należeć do najsłabszych wskaźników na rynkach wschodzących. Ale to nie ma większego znaczenia dla prognozowania przyszłości. Analitycy JP Morgan napisali w jednym z ostatnich raportów, że idea odczepienia się giełd krajów rozwijających się od światowych rynków akcji jest martwa. Wszyscy podążają w tym samym kierunku.

W ubiegłym tygodniu główną przyczyną przeceny była publikacja amerykańskiego indeksu ISM dla usług pokazującego koniunkturę w tym sektorze. Spadł on z 54,4 do 41,9 pkt. Każdy wynik poniżej 50 oznacza recesję. Tak głęboki spadek wskaźnika był ogromnym zaskoczeniem. Wielu analityków uważa, że sytuacja w usługach nie jest tak dramatyczna i że w kolejnych miesiącach ISM powinien nieco wzrosnąć. Ale nastroje pogorszyły dodatkowo nasilające się obawy o stan sektora finansowego, a szczególnie ubezpieczycieli obligacji.

W tym tygodniu atmosfera na giełdach może się nieco uspokoić, ponieważ brak będzie publikacji kluczowych wskaźników makroekonomicznych w Stanach Zjednoczonych. W środę pojawi się informacja o sprzedaży detalicznej, a w piątek o produkcji przemysłowej. Ale nie są to dla inwestorów najważniejsze dane, chociaż jeżeli okażą się znacząco różne od przewidywań, mogą wpłynąć na kursy akcji na całym świecie.

Istotniejsze mogą się natomiast okazać publikacje wyników finansowych spółek. Za Atlantykiem sezon publikacji trwa już od dawna, ale w Europie dopiero się zaczyna. We wtorek swoje rezultaty ogłosi Credit Suisse. Bank już ogłosił, że odpisze na straty kilka miliardów dolarów. Jego wyniki będą więc oczekiwane z dużym niepokojem. Gdyby okazały się znacznie gorsze od prognoz, może to zdeprymować inwestorów. Na giełdach Starego Kontynentu ważny będzie również czwartek, kiedy wyniki poda UBS, jeden z banków, który stracił najwięcej na amerykańskim kryzysie kredytowym. Tego dnia rezultaty za czwarty kwartał 2007 r. ogłoszą również Renault i Michelin. Pierwsze sygnały z branży samochodowej pozwolą lepiej ocenić stan europejskiej gospodarki. Także w czwartek Eurostat ogłosi wstępne dane o PKB strefy za ubiegły kwartał.