Średnio każdy z tych 1,2 mln Polaków ma do spłacenia ponad 5,6 tys. zł. Zalegają ze spłatą swoich zobowiązań co najmniej dwa miesiące.
W maju tego roku łączna kwota zaległości wyniosła 6,73 mld zł. W sierpniu zeszłego roku była o 1,83 mld zł mniejsza. – Suma przeterminowanych długów rośnie, ponieważ zwiększa się wartość już wcześniej niespłacanych zobowiązań. Liczba osób, które opóźniają się z płatnościami, nie wzrasta tak szybko – ocenia Mariusz Hildebrand, prezes InfoMonitora Biura Informacji Gospodarczej, które wspólnie z Biurem Informacji Kredytowej (BIK) oraz Związkiem Banków Polskich przygotowało raport o tym, jak spłacamy nasze zobowiązania.
Raport uwzględnia zobowiązania wynikające zarówno z niespłacanych kredytów hipotecznych, kredytów konsumpcyjnych, opłat leasingowych, jak i z opłat za energię elektryczną, usługi telekomunikacyjne lub za mieszkanie.
Liczba osób, które mają kłopoty z regulowaniem swoich płatności, wzrosła w ciągu trzech miesięcy, licząc do maja, o 8,5 tys. W tym czasie kwota niespłacanych długów wzrosła o 500 mln zł.
Według Biura Informacji Kredytowej (ma dane o ponad 44 mln rachunków kredytowych należących do 16,5 mln klientów) nie jest spłacanych na czas 409 tys. kredytów konsumpcyjnych. Ten sam problem dotyczy 376 tys. kredytów udzielonych w związku z zakupami na raty. – Co najmniej dwa miesiące z wpłatą na konto pożyczonej sumy zalegają właściciele 159 tys. kart kredytowych – tłumaczy Krzysztof Markowski, prezes Biura Informacji Kredytowej. Z danych BIK wynika natomiast, że Polacy nie mają specjalnych problemów ze spłaceniem kredytów hipotecznych. Na 1 mln rachunków, na które wpływają co miesiąc raty z tego typu kredytów, dwumiesięczne zaległości pojawiły się tylko w przypadku 11,2 tys. z nich.