Wypowiedzi szefa Fedu Bena Bernanke, że amerykańska gospodarka powoli zaczyna wychodzić z recesji, już na początku tygodnia przestały wywoływać optymizm wśród światowych inwestorów. Dodatkowo gorszy od oczekiwań odczyt wskaźnika nastrojów konsumenckich w USA (indeks Michigan) skłania część ekspertów do twierdzenia, że trend wzrostowy jest bliski wyczerpania.
Trzeba pamiętać, że miniony tydzień był szóstym z ostatnich siedmiu, który przyniósł zwyżki głównych indeksów na Wall Street. Bez dobrych nastrojów w USA ciężko się spodziewać euforii na giełdach rynków wschodzących.
Złe nastoje dominują już na gziełdzie chińskiej, drugiej co do wielkości na świecie. Tylko od początku sierpnia indeks Shanghai Composite stracił 16 proc. swojej wartości. W ciągu ostatnich pięciu sesji indeks też należał do najsłabszych.
Akcje na chińskiej giełdzie są obecnie notowane o 13 proc. poniżej oczekiwanych przez analityków poziomów. Na żadnej innej spośród dziesięciu największych giełd różnica nie jest tak duża.
Analitycy są zdziwieni takim obrotem wydarzeń. Przedstawiciele Robeco w Hongkongu uważają, że chińskie akcje zostały ukarane bezpodstawnie, a analitycy Morgan Stanley przewidują, że w ciągu najbliższego roku mogą one wzrosnąć o 36 proc. Powód? Zyski spółek wchodzących w skład indeksu Shanghai Composite będą rosły szybciej niż w pozostałych częściach świata.