Na co przeznaczone zostały te pieniądze? – Przede wszystkim na podatek od czynności prawnych związanych z przeniesieniem akcji PZU do tej spółki – wyjaśnia Andrzej Klesyk, prezes PZU.

Podatek to 0,5 proc. od wartości blisko 15 proc. akcji polskiego ubezpieczyciela (Eureko 10 proc., Skarb Państwa 4,9 proc.) wnoszonych do Kappy. Przy wycenie PZU na 25 mld zł (po wypłacie zaległej dywidendy) na sam podatek dwóch wspomnianych akcjonariuszy musiało przeznaczyć 19 mln złotych. Spółka Kappa określana jest jako SPV (Special Purpose Vehicle), czyli spółka specjalnego przeznaczenia. – Łączne koszty działalności SPV nie przekroczą 25 mln zł przez cały okres istnienia spółki – zaznacza prezes Klesyk. Wyjaśnia, że złożą się na nie oprócz wspomnianego podatku przede wszystkim koszty: obsługi przeniesienia akcji towarzystwa do Kappy (nad operacją czuwa DM PKO BP) oraz opinii niezależnego audytora dotyczącej wyceny akcji wniesionych do tej firmy (że jest zgodna z wartością godziwą – red.). Takiej opinii wymaga sąd przy rejestracji.

– W trakcie prac nad ugodą rozważane były różne scenariusze finansowania tej dezinwestycji – mówi Andrzej Klesyk. – Nie zgadzałem się jednak, by realizowane były one na poziomie spółki i płacili za nie również pozostali akcjonariusze PZU – dodaje.

Tłumaczy, że przyjęte rozwiązanie powoduje, iż zapłacą za to tylko Eureko i Skarb Państwa. Z październikowej ugody między akcjonariuszami wynika, że każdy z nich pokryje połowę powyższych kosztów działalności Kappy.

Spółka ma być sprzedana przy okazji oferty publicznej ubezpieczyciela planowanej nie później niż do końca 2012 r. Formalnie kontrolę nad nią sprawuje Skarb Państwa, a Eureko posiada akcje nieme, uprzywilejowane jednak w zakresie dywidendy. Część pieniędzy pochodzących z upublicznienia akcji tej spółki (1,22 mld zł) Skarb Państwa zobowiązał się przeznaczyć na odszkodowanie dla Eureko.