Libijskie rezerwy ropy naftowej szacowane są na 42 mld baryłek, plasują się na trzeciej pozycji pod względem wielkości w Afryce. Przemysł naftowy (eksport ropy i gazu) dostarcza 75 proc. PKB i 95 proc. dochodów z eksportu i ma jedynie 3-proc. udział w rynku pracy, gdzie bezrobocie sięga 32 proc. Libia zamierza nadal rozwijać tę branżę, planując zwiększyć wydobycie ropy do 3 mln baryłek dziennie w 2015 roku. Marginalne znaczenie dla gospodarki ma rolnictwo, zaś główne uprawy to zboża, owoce, warzywa i oliwki. Aż 75 proc. żywności znajdującej się na rynku pochodzi z importu.
[wyimek]9. miejsce pod względem rezerw ropy na świecie należy do Libii[/wyimek]
Jak na razie bez większych sukcesów władze starają się pobudzić popyt konsumencki i rozruszać sektor budowlany. Szwankuje infrastruktura, ale władze na lata 2008 – 2012 przeznaczyły na inwestycje w tej dziedzinie 75 mld dol., jest to równowartość 60 proc. budżetu państwa na pięć lat. Nie ma tu jednak sukcesów, bo wąskimi gardłami okazały się brak wykwalifikowanej siły roboczej oraz kłopoty z dostawami materiałów budowlanych.
Libijczycy winę za ten stan rzeczy zrzucają na sankcje gospodarcze nałożone na ich kraj po zamachu terrorystycznym nad szkockim Lockerbie, które zostały zniesione dopiero w 2003 roku, kiedy doszło do obalenia Saddama Husajna w Iraku, a rząd libijski był w stanie porozumieć się ze Stanami Zjednoczonymi.
Od tego czasu do Libii zaczął napływać prywatny kapitał, przede wszystkim inwestycje koncernów naftowych (m. in. ConocoPhillips, Marathon Oil, Exxon Mobil, Chevron, Royal Dutch Shell), które płaciły miliardy dolarów, aby mogły wrócić na pola naftowe. Większość z tych firm została zmuszona do opuszczenia Libii w 1986 roku.