Jak dowiedziała się „Rz”, Polska Grupa Energetyczna najwyżej wyceniła akcje Energi. Minister skarbu otrzymał też wiążące oferty od GDF Suez, konsorcjum Kulczyk Holding i funduszy Goldman Sachs oraz czeskiej firmy Energeticky a Prujmyslovy Holding.
Tylko czeski CEZ, który też był na tzw. krótkiej liście inwestorów, zrezygnował z udziału w przetargu. Nie jest to niespodzianka, bo jego szefowie zapowiedzieli to w ubiegłym tygodniu.
Decydującym kryterium wyboru inwestora dla Energi będzie cena, jaką może on zapłacić za 82,9 proc. akcji gdańskiej grupy. Choć resort nie ujawnia, jakie oferty wpłynęły, z informacji „Rz” wynika, że liczy na 6 – 7 mld zł. Najbliżej górnej granicy wycenił pakiet zarząd PGE. Szefowie tej największej firmy w branży w kraju wczoraj też jako jedyni chętnie komentowali przetarg. Przedstawiciele pozostałych firm byli nieuchwytni.
– Zakładamy, że kupimy Energę. Czekamy na decyzję sprzedającego – mówił wczoraj dziennikarzom prezes PGE, Tomasz Zadroga. I dodał, że liczy na „dosyć szybką ścieżkę”. Szefowie Grupy wczoraj zapewniali, że mają gotówkę na opłacenie transakcji, choć rozważają też inne możliwości jej finansowania. Zanim jeszcze ukazało się ogłoszenie o sprzedaży gdańskiej firmy, PGE była wymieniana jako główny kandydat do jej przejęcia.
Ministrowi skarbu szczególnie zależy na sprawnej prywatyzacji Energi. To może być największa transakcja w tym roku. Minister zgromadził już 12 mld zł wpływów z prywatyzacji, a zaplanował 25 mld zł. Wykonanie planu zależy do sukcesu sprzedaży Energi i poznańskiej Enei. Ale jak się dowiedzieliśmy, wszystko wskazuje na to, że zarząd PGE raczej nie powinien oczekiwać wyłączności na dalsze negocjacje z resortem skarbu.