Mówimy zdecydowane NIE dla cięć budżetowych i braku bezpieczeństwa socjalnego - tak napisali związkowcy z NSZZ'S i OPZZ w specjalnej petycji, jaką złożyli w kancelarii premiera Donalda Tuska. Dwie godziny trwała warszawska manifestacja przeciwko budżetowym planom oszczędnościowym i zamrożeniu płac w sferze budżetowej oraz zapowiadane podwyżki podatku VAT i akcyzy. Protest był częścią ogólnoeuropejskiego protestu przygotowanego przez Europejską Konfederację Związków Zawodowych.
Polskie centrale związkowe domagają się stabilnego zatrudnienia, podwyżki płacy minimalnej i kwot uprawniających do zasiłków rodzinnych oraz pomocy społecznej.
Manifestację rozpoczął hepening. Na platformie grupa młodych członków Solidarności jest oplatana pasem przez związkowców przebranych za premiera Donalda Tuska i ministra finansów Jacka Rostowskiego. Symbolizowało to, że rząd zaciska nam pasa.
Organizatorzy szacowali, że protestowało około osiem tysięcy związkowców. Janusz Śniadek, szef Solidarności zaapelował do rządu o dialog ze związkami. Jego zdaniem co dziesiąty pracownik w Polsce, który ma stałe zatrudnienie, żyje poniżej progu ubóstwa.
- Nie akceptuję sytuacji, w której duża część polskiego społeczeństwa żyje w biedzie, gdzie mamy największe w Europie niedożywienie dzieci. (...) Równocześnie nieustannie słyszymy w mediach, że za dużo wydajemy. Za dużo wydajemy, bo za małe są zyski pazernych finansistów - tłumaczył na konferencji prasowej tuż przed rozpoczęciem manifestacji.Dodał - Chcemy solidarnej i sprawiedliwej Polski. Takiej, jak z naszych marzeń w roku 1980. Wywalczyliśmy wolność, a ta wolność jest nadużywana przez elity gospodarcze i polityczne do wygodnego urządzania życia sobie, przerzucania wszystkich ciężarów na ludzi. Na to nie ma zgody.