Reklama

Składka rentowa w górę

W przyszłym roku pracodawcy mogą płacić za pracowników większą składkę rentową. W rządzie wciąż trwa dyskusja dotycząca skali ewentualnej podwyżki. Dzięki niej budżet może zyskać 15 mld zł rocznie

Publikacja: 03.12.2010 04:33

Minister finansów Jacek Rostowski

Minister finansów Jacek Rostowski

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

– Decyzja polityczna w sprawie podwyżki składki od firm zapadła, teraz trzeba tylko ustalić, jak bardzo one wzrosną – mówi „Rz” urzędnik z otoczenia premiera. Rząd na razie nie rozważa podwyżki składki płaconej przez pracowników.

Zdaniem Pawła Arndta, szefa Sejmowej Komisji Finansów Publicznych, projekt zmiany ustawy o ubezpieczeniach społecznych powinien trafić pod obrady Sejmu po świętach. – Mało prawdopodobne, abyśmy zdążyli z przyjęciem zmian przed końcem roku – wyjaśnia Arndt. – Tak więc podwyżka składki nie nastąpi od stycznia 2011 r., ale nie ma przeszkód, aby wprowadzić ją w ciągu roku.

Według informacji „Rz” najwięcej zwolenników ma koncepcja powrotu składki do poziomu z 2007 r. (z 4,5 proc. wynagrodzenia do 6,5 proc.). Wśród nich jest m.in. Michał Boni, szef doradców premiera. – Można się zastanowić nad tym, czy nie wrócić do starej wysokości składki, którą płacą pracodawcy, a zostawić pomniejszoną składkę po stronie pracowników, aby wynagrodzenia nie spadły – twierdził Boni w poniedziałkowej rozmowie z „Rz”. – To dałoby nawet ponad 15 mld zł w skali roku.

Przy takim scenariuszu pracodawca, który dziś płaci za pracownika zarabiającego miesięcznie 3,5 tys. zł brutto 157,5 zł składki, po podwyżce zapłaciłby 227,5 zł, czyli o 70 zł co miesiąc więcej. Ale w rządzie są też zwolennicy większej podwyżki: o 3,5 pkt proc., do 8 proc. Wówczas pracodawca płaciłby co miesiąc 280 zł, czyli o 122,5 zł więcej niż obecnie.

W tym tygodniu premier Donald Tusk przyznał, że rząd ma kilka koncepcji podniesienia składki rentowej. Wczoraj wątpliwości co do tej idei wyraził jednak minister finansów Jacek Rostowski. – Nic nie wykluczam, ale mówię o swoich poważnych wątpliwościach – podkreślił Rostowski w RMF FM. Jego obawy, podobnie jak minister pracy Jolanty Fedak, dotyczą wpływu zmian na rynek pracy. – Ostrzegam przed podnoszeniem składki w sytuacji, gdy wychodzimy z kryzysu. Zwiększone koszty pracy mogą spowodować większe bezrobocie – powiedziała w czwartek minister Fedak.

Reklama
Reklama

Sygnały o możliwej podwyżce kosztów pracy wywołały już protesty przedsiębiorców. – To zły pomysł. Zdajemy sobie sprawę, że nie uda się uniknąć podniesienia składki rentowej, ale jej ciężar powinni ponosić po połowie pracodawcy i pracownicy – stwierdził Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu PKPP Lewiatan i członek rady nadzorczej ZUS.

Mordasewicz przypomina, że równolegle z obniżeniem przez rząd PiS składki miano ograniczyć wydatki państwa na renty. Tak się jednak nie stało i fundusz rentowy ma obecnie 18 mld zł deficytu.

Za powrotem do poprzedniej wysokości składek (po 6,5 proc. po stronie pracodawcy i pracownika) jest też Maciej Bukowski, prezes Instytutu Badań Strukturalnych. – Składka musi wzrosnąć o tyle, aby zasypać dziurę w funduszu – wyjaśnił Bukowski. – Obecnie płacimy za mało wobec zabezpieczenia, jakie dostajemy – dodaje.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

[mail=e.glapiak@rp.pl]e.glapiak@rp.pl[/mail][/i]

Finanse
Technologie odpowiedzią na cyberzagrożenia
Finanse
Otwarta droga pomocy Ukrainie. Aktywa Rosji zamrożone bezterminowo
Finanse
Walka o zamrożone aktywa. Bank Rosji grozi Unii Europejskiej
Finanse
Zamrożone aktywa, ale roszczenia gorące. Tak Kreml chce zastraszyć Europę
Finanse
Osiem tysięcy wierzycieli Cinkciarza. Syndyk prześledzi księgi rachunkowe spółki
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama