Azjatycki bank centralny kupił istotną część sprzedawanych w ubiegłym tygodniu obligacji denominowanych w euro – poinformowało Ministerstwo Finansów. Dilerzy od razu zaczęli spekulować, że chodzi o Chiny, które aktywnie skupują papiery skarbowe europejskich państw, pomagając tym samym sfinansować deficyt.
Tamtejsza państwowa State Administration of Foreign Exchange, zarządzająca rezerwami banku centralnego, aktywna jest na rynku europejskim od połowy 2010 roku, kiedy uratowała jedną z aukcji obligacji hiszpańskich. W przypadku polskich euroobligacji udział banków centralnych w emisji wartej 1 mld euro wynosił 15 proc. i był najwyższy w historii plasowania papierów. Struktura geograficzna nabywców wskazuje na maksymalne zaangażowanie SAFE na poziomie 100 mln euro. 10 proc. emisji kupili bowiem inwestorzy azjatyccy. Wcześniej ich udział oscylował w granicach 3 proc.
Przedstawiciele resortu unikają wskazania, czy był to rzeczywiście bank centralny Chin. – Ostatnia emisja pokazuje, że ocena ryzyka związana z zakupem polskich papierów jest inna w mediach, a inna dla tych, którzy głosują pieniędzmi – mówi Piotr Marczak, dyrektor Departamentu Długu Publicznego w MF. Co ciekawe, minister skarbu Aleksander Grad pojechał właśnie do Chin, gdzie prezentuje potencjalnym inwestorom polską ofertę prywatyzacyjną. – Tak duży gracz, jakim jest chiński bank centralny, jest bardzo cenny – ocenia Krzysztof Izdebski, diler PKO BP.