Reklama

Hiszpańskie kasy w kłopocie

Najsłabsze banki muszą podwyższyć kapitał albo zostaną znacjonalizowane – zapowiada rząd w Madrycie

Publikacja: 25.01.2011 19:47

Hiszpańskie kasy w kłopocie

Foto: Bloomberg

Hiszpańskie banki będą potrzebowały przynajmniej 20 mld euro, aby wyjść na prostą – ocenia agencja ratingowa Moody's. Tę kwotę potwierdza minister gospodarki Hiszpanii Elena Salgado. Wskazuje ona jednak, że są w tym kraju instytucje finansowe, które praktycznie nie ucierpiały podczas kryzysu. Wymienia Banco Santander i BBVA, które bez większych problemów poradziły sobie z tzw. złymi długami. Natomiast kłopoty mają tzw. cajas, regionalne banki – kasy oszczędnościowe.

Wczoraj szefowa resortu gospodarki poinformowała, że w celu uporządkowania sektora bankowego w najbliższym czasie zostaną zmienione przepisy regulujące działanie sektora bankowego w taki sposób, aby umożliwić przejmowanie słabszych instytucji. Liczba regionalnych kas ma zostać zmniejszona z 45 do 17.

Hiszpański rząd zdecydował również, że banki tego kraju będą musiały spełnić ostrzejsze warunki, niż instytucje w innych krajach Unii Europejskiej. Minimalny współczynnik wypłacalności liczony według kapitału podstawowego ma wynieść w Hiszpanii 8 proc, a nie, jak wynika z postanowień tzw. Bazylei III – 7 proc. Ten wymóg ma być jeszcze wyższy w przypadku instytucji finansowych, których akcje nie są notowane na giełdzie, nie mają prywatnych inwestorów i w pozyskiwaniu finansowania są uzależnione jedynie od rynków finansowych.

– Jesteśmy zdeterminowani, aby udowodnić, że nasz sektor finansowy jest godzien zaufania – stwierdziła wczoraj Salgado. – Hiszpański rząd chce wyeliminowania jakichkolwiek wątpliwości co do wypłacalności naszych instytucji finansowych – tłumaczyła.

W przejęciach kluczową rolę ma odegrać FROB – państwowy fundusz stworzony w celu ratowania hiszpańskich banków. W tym wypadku FROB ma przejmować udziały w kasach na okres do pięciu lat, czyli do czasu, kiedy sytuacja hiszpańskiej gospodarki ulegnie wyraźnej poprawie. O tym, że przejęcie kas oszczędnościowych nie powinno potrwać długo, mówił również wczoraj hiszpański premier Jose Luis Rodriguez Zapatero.

Reklama
Reklama

Kondycja hiszpańskich banków gwałtownie się pogorszyła po zapaści na rynku nieruchomości i załamaniu w budownictwie. W przypadku kas oszczędnościowych trzeba dodać jeszcze powody polityczne, kiedy lokalne władze naciskały na to, by finansowały one lokalne projekty infrastrukturalne, takie jak lotniska i stadiony, które nie przynosiły szybkiego zwrotu wydanego kapitału. W lipcu 2010 r., kiedy europejskie banki zostały poddane testom "na wytrzymałość", prób nie przeszło 5 z 19 regionalnych hiszpańskich banków. Na poprawę ich kondycji Hiszpanie wydali już 15 mld euro. To właśnie ich kłopoty powodują, że hiszpańska gospodarka ma tak niskie oceny i nie brak jest analityków powtarzających, że właśnie ten kraj razem z Portugalią stanie w kolejce do unijnej pomocy.

Hiszpańskie banki będą potrzebowały przynajmniej 20 mld euro, aby wyjść na prostą – ocenia agencja ratingowa Moody's. Tę kwotę potwierdza minister gospodarki Hiszpanii Elena Salgado. Wskazuje ona jednak, że są w tym kraju instytucje finansowe, które praktycznie nie ucierpiały podczas kryzysu. Wymienia Banco Santander i BBVA, które bez większych problemów poradziły sobie z tzw. złymi długami. Natomiast kłopoty mają tzw. cajas, regionalne banki – kasy oszczędnościowe.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Reklama
Finanse
Donald Trump twierdzi, że nie planuje zwolnić szefa Fed, Jerome’a Powella
Finanse
Srebro najdroższe od 14 lat. Powodów jest kilka
Finanse
Kulawa moralność finansowa Polaków. Ponad 2/5 z nas akceptuje oszustwa
Finanse
Trump przypuścił nowy atak na Powella. Prezydent znalazł sposób na pozbycie się szefa Fed?
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Finanse
Listy zastawne: klucz do tańszych kredytów mieszkaniowych?
Reklama
Reklama