– Mamy perspektywę stabilnych dostaw na wiele lat. Możemy rozmawiać także o obniżkach cen surowców energetycznych – apelował Igor Prokofiew z Instytutu Studiów Strategicznych w Moskwie podczas debaty na temat rosyjskich zasobów i europejskiego bezpieczeństwa zorganizowanej drugiego dnia VI Forum Europa – Rosja w Warszawie. Przypomniał o szacowanych przez brytyjski koncern BP zapasach w Rosji: ropy – na 75 mld baryłek, gazu –na 45 trylionów m3, węgla – na 157 mld ton.
– Przecież złoża gazu w Norwegii czy Algierii są mniejsze – dowodził. Na doniesienia, że Polska ma duży potencjał gazu łupkowego, rosyjscy uczestnicy forum reagowali z pewnym niepokojem. O konieczności wykorzystania tego potencjału mówił przewodniczący Sejmowej Komisji Gospodarki Wojciech Jasiński. – Rosja ma wielkie zasoby, ale także wielkie potrzeby. Rosyjskie dostawy gazu w Polsce stanowią 70 proc. To bardzo poważny problem. Powinniśmy to zmienić. Jak? Zwiększając wydobycie własne, rozbudowując infrastrukturę – wyliczał Jasiński, ubolewając nad przedłużającą się budową gazoportu w Świnoujściu.
Zdaniem przewodniczącego Komisji Gospodarki do wykorzystywania złóż gazu łupkowego w Polsce, który mógłby być rozprowadzany przy wykorzystaniu obecnie istniejącej infrastruktury, „należy dążyć za wszelką cenę, nie oglądając się na protesty". Inaczej na kwestię współpracy energetycznej z Rosją patrzą Niemcy. Rudolf Dolzer, szef Niemiecko-Rosyjskiego Forum Surowcowego, mówił, że podczas 40-letnich dostaw rosyjskiego gazu do Niemiec nie doszło do większych problemów. Dolzer opwowiadał o owocnym okresie współpracy z Rosją i o tym, że problemy z Gazpromem dotyczące dostaw miała jedynie Ukraina. Niemiecki rozmówca ubolewał jednak nad próżnią prawną, która powstała po wycofaniu się Rosji z układu energetycznego z Unią Europejską w 2009 roku.
– Nic nie zastąpiło tego partnerstwa. Nie mamy wiążących dokumentów na szczeblu międzynarodowym dotyczących współpracy energetycznej – stwierdził. Podczas dyskusji wspomniano o roli gazociągu Nord Stream. Według Konstantina Simonowa, szefa Fundacji Narodowego Bezpieczeństwa Energetycznego w Moskwie, gdyby nie „upór władz Ukrainy, które nie mogły się zdecydować na przekazanie pod rosyjską kontrolę ukraińskich gazociągów", Nord Stream nigdy by nie powstał. – Czy Iran, Irak lub Algieria to bardziej stabilni dostawcy gazu? – pytał Simonow.
Przekonywał podczas panelu, że „Rosja ani razu nie zakręciła kurka gazu któremuś z państw z powodów politycznych". O zakręconym kurku dla Ukrainy w 2006 roku i odnotowanym spadku dostaw z powodu tego konfliktu w niektórych państwach UE przypomnieli mu goście z sali. – Sprawa z Ukrainą to inny temat – nie dawał za wygraną Simonow.