To ustalenia ubiegłotygodniowej narady szefów kluczowych spółek i kierownictwa zbrojeniowego holdingu, które poznała „Rz".
W zeszłym roku wartość eksportu sprzętu wojskowego Bumaru, który skupia 25 spółek (przychody w 2010 roku to 2,5 mld zł), nie sięgnęła nawet 500 tys. zł i była najniższa od lat. Nasza armia zamówiła w tym czasie w koncernie broń za 1,5 mld zł. W obliczu otwierającego się rynku europejskiego, zaostrzającej się konkurencji i oszczędnych zamówień polskiej armii holding stanął pod ścianą. Jedynym wyjściem jest ekspansja zagraniczna. – Upatrujemy szansy na rynkach, z którymi od lat jesteśmy związani, a także planujemy zaistnieć na nowych, także na Zachodzie – mówi dyplomatycznie Józef Zakrzewski, dyrektor ds. strategii Bumaru.
Celem jest więc Daleki Wschód (Bumar sprzedał za 370 mln dol. czołgi do Malezji, Indonezję wyposaża w zautomatyzowane systemy przeciwlotnicze Kobra za 80 mln dol.). Handlowcy Bumaru za strategiczny uznają rynek indyjski: setki milionów dolarów udało się w przeszłości zarobić na sprzęcie do obsługi sił pancernych i jest nadzieja na kontynuowanie dostaw. Najbardziej obiecujący wydaje się teraz rynek wietnamski z jego potrzebami dotyczącymi morskich i lądowych systemów ochrony wybrzeża. Zarówno klienci hinduscy, jak i wietnamscy oczekują transferu technologii i współpracy przemysłowej. Ten aspekt wymaga analiz, namysłu i strategicznych wyborów – tak by zarobić, a nie stracić na przedsięwzięciu – przyznaje dyrektor Zakrzewski.
Polski przemysł obronny tradycyjnie zaopatrywał w części zamienne i modernizował systemy poradzieckiego uzbrojenia w Afryce, głównie krajach Maghrebu. – Zamierzamy jeszcze więcej zarobić na rozwijaniu tej współpracy – podkreśla Zakrzewski.
Nowe rynki to przede wszystkim Ameryka Południowa, gdzie Bumar oferuje amunicję i sprzęt pancerny. Są szanse na współpracę w dziedzinie produkcji wojskowego uzbrojenia w Brazylii i Kolumbii. USA, Izrael i zachodnia Europa już kupują polski trotyl z Nitro-Chemu Bydgoszcz. Duże koncerny zbrojeniowe, m.in. z Francji, zamawiają podzespoły elektroniczne, interesują się sprawdzonym w Afganistanie transporterem Rosomak. Wiele wskazuje na to, że do USA będziemy wysyłać karabinki i pistolety z radomskiego Łucznika.