Kiedy panują złe nastroje, mniej kupujemy. A wiele osób obawia się tego, co się dzieje z frankiem, nie rozumie, dlaczego na wartości tracą giełdowe firmy – mówi Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK.
Przypomina, że z danych Eurostatu wynika, iż od kilku miesięcy kupujemy mniej. – Ograniczamy wydatki i staramy się kupować taniej, bo od trzech lat wynagrodzenia wielu pracowników się nie zmieniły, a to oznacza, że ich wartość realna spadła – tłumaczy. Zdaniem ekonomisty ograniczoną konsumpcję najdotkliwiej odczuje sektor usług, czyli ten, który daje najwięcej miejsc pracy.
– Przez kilka lat będziemy się rozwijali w wolniejszym tempie, niż się to jeszcze niedawno wydawało. Dotyczy to zresztą nie tylko Polski, ale wielu krajów Europy i USA – twierdzi prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC. Ale natychmiast dodaje: – W Polsce to nie jest recesja, tylko wolniejszy rozwój.
3-4proc. w takim tempie – według prof. Stanisława Gomułki – ma się rozwijać polska gospodarka
To spowolnienie będzie miało wpływ na rynek pracy. Firmy ostrożnie będą zatrudniały nowych pracowników. W najgorszej sytuacji będą ludzie młodzi.