Francja może stać się koleją ofiara kryzysu zadłużenia w Europie. Kraj ten wymieniany jest jako następny kandydat po Włochach do popadnięcia w recesję. Przed prezydentem Nicolas Sarkozy trudne zadanie. W przyszłym roku wybory a on musi jak najszybciej przeprowadzić reformy, które z powodu swojej niepopularności były odkładane przez dekady. Problem w tym, że dzisiaj nie bardzo już wiadomo, jakie reformy wybrać.

Oszczędności to słowo klucz w pogrążonej w kryzysie Europie. Nie ominęły one także drugiej gospodarki strefy Euro. Poprawki do budżetów wprowadzane są na bieżąco. Ostatnia miała miejsce na początku listopada. Przedstawiono wtedy projekt oszczędności, które zmniejszą wydatki Francji o 7 mld euro w 2012 roku oraz 11,6 mld w 2013 r. W sumie dzięki wszystkim reformom Francuzi chcą zaoszczędzić 65 mld euro do 2016 roku. Ekonomiści tracą jednak przekonanie, że cięcia to właściwa droga.

- Francja znalazła się między młotem a kowadłem – stwierdził Gilles Moec, starszy ekonomista w Deutsche Bank. – Jeśli pójdą drogą dalszych cięć i oszczędności mogą wprowadzić swoją gospodarkę w recesję. Jeśli nie, ryzykują dalsze wzrosty różnicy rentowności między swoimi obligacjami a niemieckimi – tłumaczy.

Rentowność francuskich obligacji dziesięcioletnich skoczyła w ostatnim tygodniu do rekordowo wysokiego poziomu. Spread między papierami sprzedawanymi przez Paryż a niemieckimi bundami przekroczył poziom 200 punktów bazowych. Francuzi z każdą kolejna aukcją muszą coraz więcej płacić za pieniądze pozyskane na rynku. Dla przykładu dzisiaj sprzedali pięcioletnie papiery o wartości od 6,94 mld euro. Rentowność papierów skoczyła do rekordowo wysokiego poziomu 2,82 proc. Przy dziesięcioletnich obligacjach Paryż musi płacić już dzisiaj odsetki w wysokości oscylującej wokół wartości 3,7 proc. Jest to wprawdzie poziom niższy od historycznych rekordów i jeszcze daleki od rentowności papierów Włoskich czy Hiszpańskich jednak wartość ta zmusza analityków do myślenia.

- Ze względu na rozmiary długu można stwierdzić, że dla Francji niebezpieczna jest rentowność na poziomie powyżej 4 proc. – stwierdza Bertrand Lamielle, dyrektor ds. zarządzania aktywami w B*Capital.