„Król obligacji" obalony?

Inwestorzy wciąż wycofują pieniądze z najsłynniejszego i największego na świecie funduszu papierów dłużnych, zarządzanego przez „króla obligacji" Billa Grossa, choć do innych takich podmiotów kapitał napływa szerokim strumieniem

Publikacja: 16.12.2011 14:32

Bill Gross

Bill Gross

Foto: Bloomberg

Jak wynika z danych firmy Morningstar, przewaga umorzeń nad wpłatami do funduszu Total Return towarzystwa PIMCO wyniosła w listopadzie 500 mln USD. W ostatnich 12 miesiącach łącznie odpłynęło z niego 17 mld USD.

Dla porównania, do wszystkich śledzonych przez Morningstar funduszy obligacji inwestorzy wpłacili w listopadzie netto 10,2 mld USD, zaś w ciągu 12 miesięcy blisko 106 mld USD. Obligacje, uważane za aktywa bezpieczne, są bowiem popularne w czasie, gdy na rynkach finansowych utrzymuje się wysoka awersja do ryzyka.

Choć w ujęciu nominalnym odpływ kapitału z flagowego funduszu PIMCO jest znaczny, relatywnie do całkowitej wartości jego aktywów to wciąż tylko strumyk. Pod pieczą Total Return było na koniec listopada 241 mld USD, a całe PIMCO zarządzało niemal 1,4 bln USD.

Dlaczego fundusz, którym Gross zarządza razem z Mohamedem El-Erianem, nie korzysta na popycie na obligacje? Ma to związek z jego rozczarowującymi ostatnio wynikami Total Return. Od początku roku zarobił około 3,5 proc., podczas gdy średnia dla całej kategorii funduszy obligacji to blisko 5,9 proc.

Od dłuższego czasu Gross i El-Erian obstawiają  przecenę amerykańskich obligacji. W marcu br. pozbyli się z Total Return wszystkich papierów emitowanych przez Waszyngton spodziewając się, że ich ceny się załamią, gdy w czerwcu skończy się druga runda ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE), w ramach której Rezerwa Federalna skupowała je za dodrukowane pieniądze. „Król obligacji" nie spodziewał się, aby poza Fedem na amerykańskie obligacje było wielu chętnych, ze względu na fatalny jego zdaniem stan finansów publicznych USA.

Tymczasem we wrześniu Fed ogłosił kolejny program stymulacyjny, znany jako operacja twist. Polega on na skupowaniu przez bank centralny długoterminowych obligacji skarbowych za pieniądze ze sprzedaży papierów krótkoterminowych. To, a także kryzys fiskalny w strefie euro oraz obawy o spowolnienie gospodarcze na Zachodzie, sprawiło, że rentowność 10-letnich obligacji USA (porusza się odwrotnie do cen), spadła w tym roku z blisko 3,5 proc. poniżej 2 proc.

W niedawnym liście do klientów PIMCO, Gross przyznał, że to jego słaby rok. „W czasie, gdy kryzys w Europie i spór o limit zadłużenia w USA poprowadziły dojrzałe gospodarki w kierunku recesji, fundusz Total Return miał zbyt dużą ekspozycję na aktywa ryzykowne, a za małą na bezpieczne – wyjaśnił słynny inwestor.

Rozczarowujące wyniki nie skłoniły jednak Grossa do bardziej zachowawczego inwestowania. Od września zwiększył zakupy obligacje opartych na kredytach hipotecznych, tak, że na koniec minionego miesiąca stanowiły one 43 proc. wartości portfela flagowego funduszu PIMCO. „Król obligacji" liczy na to, że wkrótce Fed ogłosi kolejną rundę QE, ale tym razem będzie skupował właśnie obligacje hipoteczne, aby podbić podaż kredytu i pobudzić rynek nieruchomości.

Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje