Teraz na dwa tygodnie chińskie życie gospodarcze i polityczne trochę zwolni,bo właśnie zaczyna się  Chiński Nowy Rok - Rok Smoka. A smok jest znany z tego,że zawsze sprzyja handlowi i inwestycjom.To satysfakcjonuje władze w Pekinie, chociaż zdają sobie sprawę,że nadwyżka w handlu zagranicznym będzie w tym roku niższa, niż w poprzednich rekordowych latach. Eksport będzie rósł,ale też nie w takim tempie  do jakiego Chińczycy przyzwyczaili świat. Zeszłoroczny wzrost PKB osiągnął 9,2 roc. Zdaniem ekonomistki HSBC, Donny Kwok w tym roku chiński PKB zwiększy się przynajmniej o 8,6 proc. To znaczy,że tym razem kryzys będzie znacznie łagodniejszy  niż w 2008 roku. Tym razem jednak eksport  będzie miał znacznie mniejszy udział w PKB, niż było to w poprzednich latach - uważa ekonomistka HSBC. Dzisiaj wzrost zapewniają przede wszystkim konsumpcja wewnętrzna oraz inwestycje, a Chińczycy szybko stają się największym inwestorem zagranicznym na świecie.

W 2011 roku chińskie banki pożyczyły krajom  rozwijającym się więcej pieniędzy,niż Bank Światowy mówi Jamie Metz z amerykańskiej Asia Society. Jego zdaniem chińskie wpływy na świecie rosną o wiele szybciej, niż  ktokolwiek zdaje sobie z tego sprawę. Juany finansują budowę dróg, elektrowni, szpitali i innych inwestycji w  krajach rozwijających się. W 2010 roku Bank Światowy pożyczył  krajom afrykańskim 11,4 mld dol., Chińczycy tylko samej  Ghanie - 13 mld.

Zhao Changhui z  chińskiego Export Import Bank nie ukrywa,że ma dużo więcej pieniędzy do wydania. Najchętniej udziela kredytów w Ameryce Południowej, Afryce i Azji. Chińczycy angażują się w gigantyczne projekty 0 jak chociażby budowa wielkiej zapory w Ekwadorze. I nie przeszkadza im,że ten kraj ogłosił niewypłacalność i nie jest w stanie obsługiwać swojego zadłużenia. — To dlatego Chiny pomagają teraz budować tamę na rzece Coco - tłumaczy hiszpański ekonomista Ramiro Crespo. —Jeśli jakiś kraj nie jest w stanie zapożyczyć się na taki projekt na rynkach finansowych ani w instytucjach międzynarodowych, pozostają Chińczycy. A oni bardzo chętnie pomagają - mówi Crespo.

Hannah Erdonger z firmy konsultingowej Frontier Advisory z RPA nie dziwi się takiemu rozwojowi sytuacji, bo  chińskie inwestycje są znacznie chętniej widziane, niż te pochodzące z krajów, które kiedyś kolonizowały Afrykę. W Angoli Chińczycy pojawili się jak tylko skończyła się tam wojna w 2003 roku i od tego sfinansowali projekty warte 15 mld dol.  Za to Chiny mają zagwarantowane dostawy ropy naftowej.W Zambii trudno jest robić biznes i nie natknąć się na Chińczyka, a władze tego kraju uważają,że taki napływ chińskich pieniędzy nie jest dla nich korzystny. Jamie Metz jest zdania,że Chińczycy powinni wziąć na siebie odpowiedzialność za to, że ich pieniądze muszą poprawiać standard życia w kraju, gdzie zamierzają inwestować. Tak właśnie, jak to robi Bank Światowy.

A Chińczycy będą mieli coraz więcej pieniędzy.W celu podtrzymania  wzrostu władze w Pekinie  planują  kolejne poluzowanie polityki pieniężnej, tak aby na rynku znalazło się więcej gotówki. Na drugą połowę roku planowane jest obniżenie stóp procentowych - prognozuje Wang Jianmao z China Europe International Business School z Szanghaju. Jego zdaniem inflacja wówczas spadnie do 3,5 proc.