Dziś firmy więcej niż co piątą fakturę płacą po terminie. Dodatkowo potrzebują na to coraz więcej czasu. Przeciętnie są to cztery miesiące i dziewięć dni (po terminie zapłaty). W czwartym kwartale zeszłego roku były to o dwa tygodnie mniej.
Takie wyniki przynosi badanie przeprowadzone w styczniu przez Krajowy Rejestr Długów wśród prawie 2,5 tys. firm („Portfel należności polskich przedsiębiorstw").
Efekt śnieżnej kuli
Według autorów badania niepokojące jest to, że na początku roku tylko co dziewiąta firma przyznała, iż nie ma problemów z odzyskiwaniem należności. W lipcu było to niespełna 20 proc. przedsiębiorstw. Dzieje się tak w sytuacji, gdzie więcej firm spodziewa się poprawy swojej kondycji finansowej (25 proc.) lub jej stabilizacji (56 proc.) niż pogorszenia (19 proc.)
– Czas oczekiwania na zapłatę się wydłużył, ale jednocześnie rośnie sprzedaż i nie przybywa firm, które skarżą się na pogorszenie sytuacji finansowej – tłumaczy Adam Łącki, prezes KRD. – Opóźnienia w płatnościach nie są wynikiem gorszej koniunktury, tylko swoiście pojmowanego „kredytu kupieckiego".
Z badania wynika, że więcej problemów z odzyskiwaniem należności mają małe przedsiębiorstwa. Ich faktury są realizowane przeciętnie po 4,5 miesiąca, a duże i średnie firmy otrzymują pieniądze miesiąc szybciej. Szczególnie kłopotliwe jest to w budownictwie i handlu.