Reforma skomplikowanego systemu z ponad 40 kategoriami pracowników uprzywilejowanych jest jednym z zasadniczych celów prezydenta Emmanuela Macrona. Po II wojnie żaden z rządów w Paryżu nie miał odwagi, by przystąpić do zmian w systemie, który zwiększa jedynie deficyt finansów publicznych. Ogłoszone propozycje wywołały liczne i gwałtowne protesty, setki tysięcy Francuzów wyszły na ulice. Od lutego sprawa ucichła z powodu pandemii.
Obecna propozycja zmierza do częściowego złagodzenia napięć społecznych — związki zawodowe zapowiedziały już „gorący wrzesień” — gdy Francja boryka się z konsekwencjami pandemii. — Teraz priorytetem jest walka z kryzysem, o zatrudnienie i likwidację bezrobocia — powiedział premier dziennikarzom po pierwszym spotkaniu z działaczami związkowymi. Premier zapowiedział ponadto odroczenie do 1 stycznia pełnego wdrożenia reformy zasiłków dla bezrobotnych.
Castex wyjaśnił, że reforma, przewidująca podwyższenie wieku emerytalnego o 2 lata do 64 lat, nie zostanie zaniechana. Odroczenie jej na po wyborach prezydenckich w 2022 r. mogłoby złagodzić niepokoje związkowców i wyborców, ale osłabiłoby jeszcze bardziej wiarygodność prezydenta jako zwolennika reform — pisze Reuter.
Reforma ma zasadnicze znaczenie dla ambicji prezydenta stworzenia bardziej elastycznego i konkurencyjnego rynku pracy. Sprzeciwiają się temu związki zawodowe broniąc przywilejów nabytych przez niektóre kategorie pracowników państwowych i argumentujących, że pogorszą się warunki życia przyszłych emerytów. Reforma jest jednak konieczna, bo ludność Francji starzeje się, przybywa emerytów, a maleje rynek pracy i przychody na wypłatę świadczeń. Tegoroczny deficyt może wynieść 12 mld euro.