Chiński rynek szansą dla firm

Obyś żył w ciekawych czasach, mawiają Chińczycy. Obserwując zmiany w globalnej gospodarce, trudno nie stwierdzić, że w takich właśnie czasach żyjemy

Publikacja: 26.04.2012 04:20

Paweł Kusiak

Paweł Kusiak

Foto: Rzeczpospolita

Red

Dotychczasowe mocarstwa gospodarcze usuwają się w cień, a ich miejsce zajmują nowi gracze. Ale i wschodzące gwiazdy nie są zupełnie odporne na zawirowania, nawet Chiny.

Inwestorzy z rosnącym niepokojem wyczekują kolejnych danych z Chin, starając się przewidzieć, czy ten największy rynek wschodzący spadnie na cztery łapy, czy też pisane jest mu twarde lądowanie. Wciąż nierozwiązane problemy w strefie euro oraz ospałe ożywienie w Stanach

Zjednoczonych spędzają sen z powiek nie tylko politykom czy instytucjom międzynarodowym, ale zapewne także chińskim władzom.

A to dlatego, że kondycja tamtejszej gospodarki nadal w dużej mierze zależy od zagranicznego popytu na chińskie towary. Przy spadającym popycie z Zachodu Chiny, największy na świecie eksporter, muszą szukać innych źródeł wzrostu gospodarczego niż eksport.

Zwrot ku własnemu rynkowi

Szansą dla chińskich eksporterów jest rosnący popyt na innych rynkach wschodzących. Niemniej intensyfikacja wymiany handlowej z krajami rozwijającymi się może nie wystarczyć, aby zrównoważyć spadek popytu z rynków rozwiniętych i utrzymanie imponującej dynamiki wzrostu PKB.

Pekin stara się więc pobudzać rozwój gospodarczy innymi sposobami, stosując środki stymulujące oraz próbując zmienić model wzrostu tamtejszej gospodarki. W ogłoszonym w ubiegłym roku planie na lata 2011 – 2015 (tzw. dwunasty plan pięcioletni) zapisano, że wzrośnie znaczenie konsumpcji krajowej w roli siły napędowej chińskiej gospodarki.

Koncentracja na pobudzaniu konsumpcji nie oznacza jednak, że Chiny przestaną się interesować przemysłem, jednym z filarów tamtejszej gospodarki. Wśród priorytetów najnowszego planu pięcioletniego chińskie władze uwzględniły również modernizację tradycyjnych gałęzi przemysłu. W połączeniu z rozwojem nowoczesnych technologii może to pozwolić Chinom na poprawę konkurencyjności ich towarów na rynku międzynarodowym. Powinny one się stać bardziej innowacyjne, zachowując niższą cenę niż ich odpowiedniki z Zachodu.

To jednak nie koniec zmian w tym kraju w najbliższym czasie. Od kilku lat Chiny starają się wzmocnić pozycję swojej waluty na arenie międzynarodowej, aby docelowo była postrzegana i używana na równi z euro i dolarem. Otworzyły się już na prowadzenie rozliczeń handlowych w juanie przez chińskie firmy z zagranicznymi partnerami, a ostatnio zrobiły krok w kierunku zwiększenia elastyczności kursu tej waluty.

W połowie kwietnia Ludowy Bank Chin zadecydował o zwiększeniu zakresu wahań kursu juana, z +/- 0,5 proc. do +/- 1 proc. Eksperci HSBC interpretują tę decyzję jako początek serii reform finansowych, które mogą obejmować m.in. liberalizację przepływów kapitałowych.

Może dojść do dalszego zwiększania puli dopuszczalnych inwestycji kapitałowych dokonywanych przez zagraniczne instytucje w ramach systemu QFII (ang. Qualified Foreign Institutional Investors), a także do złagodzenia restrykcji związanych z zaangażowaniem zagranicznych inwestorów na rynku obligacji. Już teraz można emitować obligacje denominowane w juanach poza Chinami. W ubiegłym tygodniu bank HSBC po raz pierwszy w historii wyemitował obligacje denominowane w tej walucie w Londynie.

Zmienia się globalny układ gospodarczych sił

Czas pokaże, czy te zmiany sprawią, że Chinom uda się uniknąć spowolnienia wzrostu. Najnowsze prognozy ekonomistów HSBC sugerują, że PKB tego kraju wzrośnie w tym roku o 8,6 proc., a więc w mniejszym stopniu niż w 2011 r. (9,2 proc.) czy 2010 r. (10,4 proc.).

Mimo to wyniki te nadal będą znacznie lepsze od wyników gospodarek rozwiniętych (0,9 proc. w 2012 r.), w tym głównych partnerów handlowych Polski. W tym roku gospodarka strefy euro może się skurczyć o 0,6 proc. Niemcy i Francja prawdopodobnie unikną recesji, ale wzrost ich PKB będzie niewielki (odpowiednio 0,8 proc. i 0,5 proc.).

Prognozy te dają do myślenia. W związku ze zmieniającym się układem sił w globalnej gospodarce struktura polskiego handlu zagranicznego będzie w długim okresie ulegała przekształceniom.

Polskie firmy prowadzące biznes międzynarodowy wiedzą, że szansą dla nich jest współpraca z krajami wschodzącymi z Azji, Ameryki Łacińskiej czy Afryki

Polskie firmy prowadzące biznes międzynarodowy wiedzą już, że szansą dla nich jest rozwój współpracy z krajami rozwijającymi się z Azji, Ameryki Łacińskiej, Afryki czy z Europy Środkowo-Wschodniej. Rozumieją to również firmy, które działały jak dotąd głównie na rynku lokalnym, ale poszukują nowych możliwości rozwoju za granicą.

Potwierdza to między innymi rosnące zainteresowanie rozwiązaniami z zakresu finansowania handlu czy dostępnych w Polsce od roku rozliczeniami w juanie, które służą ograniczaniu kosztów i poprawie warunków współpracy z partnerami.

Udział nowych rynków w polskim handlu zagranicznym będzie rósł. W najbliższym czasie nie zdeklasują one krajów z Unii Europejskiej, ale współpraca z nimi pozwoli polskim firmom na rozwój biznesu i dywersyfikację sprzedaży, co będzie przeciwwagą dla obecnej sytuacji w Europie.

Nawet jeśli nie zwiększy to ich przychodów już teraz, to pozwoli na zagospodarowanie mocy produkcyjnych niewykorzystanych z uwagi na sytuację w strefie euro.

Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji

Autor jest dyrektorem zarządzającym Pionem Bankowości Komercyjnej i Globalnej w HSBC Bank Polska

Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje