Niemiecka dyskrecja
Widocznie kanclerz uznała, że dość już pokazywania opinii publicznej różnicy zdań między europejskimi przywódcami. W ten sam sposób należałoby zaklasyfikować jej ostatnie wypowiedzi w sprawie Grecji.
Angela Merkel idzie pod prąd poglądów niektórych swoich partyjnych kolegów, a także części opinii publicznej, i wyraźnie stwierdza, że miejsce Grecji jest w strefie euro. Co do tego, ile zachowanie tego miejsca miałoby kosztować Ateny, a ile musieliby dopłacić w kolejnym pakiecie ratunkowym ich partnerzy w strefie euro, zdania są już podzielone. I nad tym mają właśnie pracować niemieccy i francuscy urzędnicy.
Niemiecki minister finansów przekonywał, że współpraca między dwoma krajami ma się dobrze, a on sam regularnie raz w tygodniu rozmawia telefonicznie z Moscovicim. Jednak pierwsze miesiące panowania nowego francuskiego prezydenta stanowiły zerwanie z wcześniejszą tradycją ścisłej współpracy na najwyższym szczeblu.
W przeciwieństwie do regularnych i przyjacielskich kontaktów z czasów Nicolasa Sarkozy'ego, tym razem widać było wyraźnie, że Hollande nie tylko ma inne pomysły na walkę z kryzysem niż Merkel, ale też bardzo chce to pokazać opinii publicznej. Wcześniejsze spotkania z Merkel przebiegały w chłodnej atmosferze, a szczytu UE w czerwcu nie poprzedzał miniszczyt francusko-niemiecki, który zawsze kończył się wspólną propozycją obu krajów.
– Nie było może konfrontacji, ale nie było też duetu. Socjaliści bardzo chcieli pokazać, że wszystko, co robił Sarkozy, w tym współpraca z Niemcami, było złe. Teraz już dorośli do konstruktywnej rozmowy – mówi Piotr Kaczyński, ekspert Centre for European Policy Studies w Brukseli. Pomogły próby budowania alternatywnego duetu Angeli Merkel z włoskim premierem Mario Montim, które pokazały francuskiemu prezydentowi, że musi rozmawiać z Merkel, jeśli chce, aby ze zdaniem Francji się liczono. Niemiecka kanclerz też rozumie, że Francja jest kluczowym graczem. – Monti niedługo przestanie być premierem, a Hollande pozostanie na swoim stanowisku jeszcze przez kilka lat – zauważa Kaczyński. To zachęca do wzmacniania sojuszu dwóch największych krajów strefy euro.
Podejście do Grecji
Spotkanie Schäublego z Moscovicim i powołanie grupy roboczej nie oznacza, że zniknęły różnice poglądów między rządzoną przez socjalistów Francją a kierowanymi ciągle przez chadecko-liberalną koalicję Niemcami. W Paryżu panuje przekonanie, że Grecji warto pomagać bez stawiania dodatkowych warunków, podczas gdy w Berlinie wyraźnie słychać postulat dodatkowych oszczędności. Gdy idzie o ratowanie innych państw strefy euro, to Hollande tradycyjnie opowiada się za włączeniem w ten proces Europejskiego Banku Centralnego, natomiast Merkel tradycyjnie broni jego roli strażnika stabilnego pieniądza.