To jedno z ustaleń Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, który jak co rok zbadał jak wydawane są pieniądze ze wspólnego budżetu Unii, w tym na wspólną politykę rolną i politykę spójności (regionalną). Jak wskazuje Augustyn Kubik, członek Europejskiego Trybunału, na poziomie całego budżetu wystąpił w ubiegłym roku tzw. istotny poziom błędu (powyżej 2 proc.) szacowany na 3,9 proc.
Co to oznacza? – Błąd to nie jest synonim oszustwa. Oznacza to że wydając te pieniądze nie przestrzegano wymaganych zasad, najczęściej dotyczących zamówień publicznych, zawyżania powierzchni gruntów rolnych do dopłat bezpośrednich czy ujmowania kosztów nie kwalifikowanych – tłumaczy Kubik. Jak duża jest to kwota? Wydatki UE w 2011 r. wyniosły 129,4 mld euro. Wynika z tego, że błędy wykryto w wypłatach o wartości około 5 mld euro.
Najbardziej narażonymi na nieprawidłowości sferami wydatków były w 2011 r. „Rozwój obszarów wiejskich, środowisko naturalne, rybołówstwo i zdrowie" oraz „Polityka regionalna, energia i transport". W przypadku tej pierwszej dziedziny niezgodnie z procedurami wydano 7,7 proc. pieniędzy, a w tym drugim 6 proc. Przykłady? Jeden z hodowców otrzymał premię specjalną za hodowlę 150 owiec. Jednak podczas kontroli ETO na miejscu okazało się, że beneficjent (odbiorca) pomocy w ogóle nie miał owiec. I to już zakwalifikowano jako oszustwo, co spowodowało, że ETO skierował sprawę do Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF). Z kolei we Włoszech (w Lombardii) i Hiszpanii (w Galicji) ETO wykrył przypadki, w których działki określone jako trwałe użytki zielone zarejestrowano jako w pełni kwalifikowalne mimo że były częściowo lub całkowicie zalesione.
Choć ETO bada budżet UE jako całość to dane dotyczące Polski podało Ministerstwo Rozwoju Regionalnego.
- Do 22 października do Komisji Europejskiej łącznie z wszystkich programów operacyjnych na lata 2007-2013 złożyliśmy 943 wnioski o płatność, z czego KE wycofała jedynie siedem (sześć z programu "Innowacyjna gospodarka" i jeden w programie regionalnym województwa warmińsko-mazurskiego), co stanowi 0,74 proc. łącznie złożonych do KE deklaracji – wskazuje Konrad Niklewicz, wiceminister rozwoju regionalnego.