Resort pracy ma już prawie gotowy projekt dotyczący zmian w rozliczeniu czasu pracy, który chce jak najszybciej skierować pod obrady parlamentu. – Proponowane zmiany prawne mogą mieć pozytywny wpływ na stabilizowanie zatrudniania – podkreślał wczoraj minister Władysław Kosiniak-Kamysz z okazji prezentacji tegorocznego raportu „Job" Banku Światowego.
Centra, nie urzędy
Dodał, że jeszcze w przyszłym tygodniu projekt powinien trafić do konsultacji społecznych i międzyresortowych. Zawarte w nim rozwiązania to efekt prowadzonego dialogu między rządem, przedsiębiorcami i związkami zawodowymi. Pracodawcy mają nadzieję, że znajdą się w nim takie rozwiązania, jak dopuszczalność wydłużenia okresu rozliczeniowego czasu pracy do 12 miesięcy, ułatwienia stosowania ruchomego czasu pracy, czy zmniejszenia kosztów związanych z pracą w godzinach nadliczbowych. Podobne rozwiązania sprawdziły się w 2009 r., gdy Polskę dotknęła pierwsza fala światowego kryzysu.
Minister Kamysz podkreślał też, że w przyszłym roku intensyfikowane będą działania prowadzące do większej efektywności wydatków publicznych. – Dziś przedsiębiorcy płacą 2,45 proc. wynagrodzenia pracownika na Fundusz Pracy. Te pieniądze nie powinny być przeznaczane tylko na pomoc osobom w najtrudniejszej sytuacji (np. zasiłki dla bezrobotnych – red.), ale muszą umożliwiać aktywne poszukiwanie pracy – podkreślał Kamysz.
Dlatego z Funduszu Pracy w większym zakresie powinny być dotowane staże podyplomowe, otwieranie własnej działalności gospodarczej czy wspieranie pracodawców w tworzeniu nowych miejsc pracy. – Urzędy pracy z instytucji rejestrującej bezrobotnych mają przekształcać się w prawdziwe job centers, w których będzie można sprawdzić efektywność podejmowanych działań – mówił Kamysz.
Zamierzenia resortu pracy to odpowiedź na spodziewaną przyszłoroczną trudną sytuację na rynku pracy. Stopa bezrobocia na koniec 2013 r. może wzrosnąć do 13,6 proc. z 12,5 proc. obecnie. Badania przedstawione wczoraj przez firmę Randstat, pokazują że co trzecia firma (zatrudniająca więcej niż 10 osób) spodziewa się recesji w Polsce, a połowa – stagnacji. W związku z tym już co piąta firma planuje redukcję zatrudnienia, a 62 proc. – nie chce nikogo zatrudniać. Dwie trzecie przedsiębiorstw nie przewiduje zmian w poziomie wynagrodzeń w ciągu najbliższych sześciu miesięcy, a 8 proc. planuje spadek płac. W co piątej firmie (22 proc.) jest planowane wprowadzenie elastycznych form zatrudnienia.