Sztokholmski Instytut Ekonomiczny przebadał szarą strefę w republikach nadbałtyckich. Najwięcej jest jej w gospodarce Łotwy idącej w tym roku do przodu jak burza (+5,6 proc. przyrost PKB w I kw). Szara strefa to 21,1 proc. łotewskiej gospodarki, podczas gdy w Estonii - 19,2 proc. a na Litwie 18,2 proc., podaje agencja Delfi.

Jednak obszar, gdzie chroni się biznes unikając płacenia państwu podatków, zmniejsza się na Łotwie drugi rok z rzędu, zbliżając się do wyników sąsiadów. To, zdaniem autorów badania, efekt spadku liczby firm, które ukrywają swoje dochody (stanowiły 26,5 proc. dwa lata temu, teraz 16,7 proc.) Spada też na Łotwie liczba nielegalnych pracowników (z 11,6 proc. do 9,7 proc.), podobnie jak płace przekazywane w kopertach - z 29,1 proc. wszystkich do 26,5 proc.

To właśnie kopertówki są największą częścią łotewskiej szarej strefy (43 proc.), dalej - ukrywane zyski (39,5 proc.) i zatrudnianie na czarno (17 proc.). Na Litwie jest podobna struktura a w Estonii zdecydowanie dominują wynagrodzenia wręczane z ręki do ręki - 53 proc.

Autorzy analizy zwracają uwagę, że szarą strefę nad Bałtykiem tworzą firmy małe i mikro zatrudniające od 1 do 5 osób (31 proc.). W największych firmach (ponad 200 osób) ten odsetek wynosi 17 proc... Najwięcej szarej strefy jest w handlu oraz usługach.

Zdaniem prezentującego raport Andrusa Sauka, spadek udziału szarej strefy na Łotwie to też cecha dynamicznego wzrostu gospodarczego i coraz lepszej kondycji gospodarki kraju.