Po protestach i obawach, że może dojść do "prywatyzacji wody", a co za tym idzie podniesienia jej cen, unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego i usług Michel Barnier poinformował, że zamierza usunąć ten temat z polityki przyznawania koncesji.

Najbardziej przeciwko prywatyzacji wody protestowali Niemcy, którzy mają złe doświadczenia z prywatyzacją przedsiębiorstwa komunalnego, które dostarcza wodę i odbiera ścieki. Do takiej sytuacji doszło w Berlinie. Efektem był wzrost cen wody o 30 procent. i obniżenie jej jakości. Obecnie trwa tam proces rekomunalizacji tego przedsiębiorstwa.

Barnier chciał, by w całej Unii wprowadzono jednolite zasady przyznawania koncesji przedsiębiorstwom dostarczającym wodę. KE chciała w ten sposób – jak podkreślano – stworzyć zdrową konkurencję oraz dać jednakowe szanse wszystkim firmom, a także lepiej "kontrolować wydawanie pieniędzy pochodzących z podatków".

Dyrektywy przyznawania koncesji regulują głównie przydział publicznych zleceń na zaopatrzenie w wodę oraz energię cieplną.

Jednak w wielu krajach władze samorządowe obawiały się, że stracą kontrolę nad cenami wody i jakością, a także będą musiały oddać zaopatrzenie w wodę w ręce prywatnych przedsiębiorstw. Argumentowano, że "woda to nie towar", a o tym kto zaopatruje obywateli w wodę powinno się decydować w danym regionie i gminie, a nie w Brukseli. Petycję w sprawie wolnego dostępu do wody podpisało 1,7 mln obywateli UE i to zmusiło KE do zajęcia stanowiska oraz wycofania się z kontrowersyjnego pomysłu.