Gospodarki rozwinięte mają wreszcie zacząć korzystać z „kilkuletniego, bolesnego" delewarownia, czyli redukowania zadłużenia, mniejszych obciążeń fiskalnych i utrzymania dostosowawczej polityki pieniężnej przez banki centralne. W ocenie Roubiniego tempo wzrostu ich PKB powinno wynieść blisko 1,9 proc.
Roubini wskazuje, że takie zagrożenia jak implozja strefy euro, kolejny paraliż części agend rządowych w USA , batalia o pułap zadłużenia w tym kraju, twarde lądowanie w Chinach, czy też wojna izraelsko-irańska będą miały ograniczony wpływ na koniunkturę. Jednak najbardziej zaawansowane gospodarki w tym roku będą rozwijać się poniżej potencjału, ostrzega. Pozytywnymi czynnikami w przypadku USA, według Roubiniego, będą łupkowa rewolucja, poprawa na rynku pracy, w branży nieruchomości a także przenoszenie produkcji przemysłowej z powrotem do kraju.
Rynki wschodzące, które w 2013 r. mocno odczuły skutki spadku cen surowców, obaw o redukowanie programu skupu obligacji przez Amnerykańską Rezerwę Federalną, w 2014 r. powinny przyspieszyć tempo wzrostu produktu krajowego brutto do blisko 5 proc.
Bardziej dynamiczne ożywienie w państwach rozwiniętych zwiększy import z krajów wschodzących, przewiduje Roubini. Jego zdaniem wycofywanie się Rezerwy Federalnej z programu stymulowania gospodarki będzie procesem powolnym, a stopy procentowe nadal będą utrzymywane na niskim poziomie. Z kolei reformy w Chinach ograniczą ryzyko twardego lądowania. Jednocześnie postępujący proces urbanizacji i uprzemysłowienia w wielu państwach emerging markets sprawi, że rosnąca w siłę klasa średnia będzie konsumować więcej dóbr i usług.
Wprawdzie kondycja niektórych krajów z tej grupy pozostanie „krucha", ale Roubini spodziewa się poprawy w tych państwach, które wykazują mniej słabości makroekonomicznych, politycznych i finansowych, Wymienia tu m.in. Koreę Południową, Filipiny, Polskę, Malezję, Chile,Kolumbię, Peru, Meksyk, Kenię, Rwandę oraz eksportujące ropę kraje regionu Zatoki Perskiej.