Cena instrumentów finansych, ubezpieczających przed skutkami bankructwa dłużnika (CDS), w przypadku obligacji ukraińskich przekroczyła 1,6 tys. punktów bazowych (16 proc.). Z reguły im jest ona wyższa, tym większe prawdopodobieństwo, że dłużnik nie wywiąże się z wykupu obligacji. Spośród wszystkich państw świata więcej trzeba płacić za ubezpieczenie długu jedynie w przypadku Wenezueli i „seryjnego bankruta" – Argentyny.
Pod silną presją jest ukraińska waluta. Hrywna, mimo wprowadzenia przez bank centralny ograniczeń w transakcjach walutowych, jest najsłabsza od lutego 2009 r. W piątek za 1 dolara płacono już nawet 9,2 hrywny. – Kurs może spaść w najbliższych miesiącach poniżej 10 hrywien za dolara. Im bardziej będzie się przedłużał kryzys polityczny, tym większe ryzyko kryzysu zadłużeniowego na pełną skalę – twierdzi Anna Zadornova, analityczka banku UBS.
W najbliższym czasie problemem Ukrainy będzie finansowanie długu. Do końca 2017 r. kraj musi spłacić 17 mld dol., z czego 1 mld dol. już w czerwcu 2014 r. Koszt obsługi zadłużenia, choć mocno spadł, gdy pojawiała się nadzieja na przesilenie polityczne, jest wciąż bardzo wysoki. W piątek agencja Standard & Poor's obcięła rating Ukrainy z i tak „śmieciowego" poziomu CCC+ do CCC. To osiem stopni poniżej klasy uznawanej za inwestycyjną. Wśród powodów tej decyzji wymieniono m.in. to, że rosyjskie wsparcie dla Kijowa staje się coraz mniej prawdopodobne. Te obawy potwierdziły się jeszcze tego samego dnia, gdy Kreml potwierdził, że wstrzymuje się z zakupem ukraińskich obligacji za 2 mld dol. Jesienią zobowiązał się, że przeznaczy na to 15 mld dol. Na razie Rosjanie wydali na ten cel 3 mld dol., a na dalsze wsparcie się nie zanosi. Priorytetem dla władz w Kijowie będzie więc zdobycie zewnętrznego wsparcia finansowego – na przykład z MFW.
Ukraińska gospodarka mocno odczuła dekoniunkturę na światowych rynkach surowcowych, a popyt krajowy jest zbyt mały, by zapewnić ożywienie. Choć w czwartym kwartale wyszła z recesji (PKB wzrósł aż o 2,4 proc., licząc kwartał do kwartału), to analitycy spodziewają się, że pierwszy kwartał 2014 r. przyniesie spadek PKB. Jeśli jednak sytuacja polityczna się uspokoi, a kraj uniknie bankructwa, można liczyć w nadchodzących kwartałach na lekkie odbicie. O ile w 2012 r. PKB wzrósł zaledwie o 0,2 proc., w 2013 r. o 0 proc., o tyle MFW spodziewa się w 2014 r. wzrostu o 1,5 proc. Stopa bezrobocia wynosi, według oficjalnych danych, zaledwie 7,6 proc. W świetle zapaści gospodarczej, jaką przechodzi kraj, dane te nie wydają się jednak wiarygodne.
W prognozach tych jest dużo zmiennych. Przykrą niespodziankę może Kijowowi sprawić Rosja, np. podnosząc cenę gazu (zgodnie z zawartym w grudniu ukraińsko-rosyjskim porozumieniem cena ma być rewidowana co kwartał). Niedawna obniżka z 400 dol. do 268,5 dol. za 1 tys. m sześc. pozwala teoretycznie zaoszczędzić Ukrainie 4 mld dol. rocznie. Nie wygląda jednak na to, by taka cena utrzymała się dłużej. Odpowiedzią Rosji mogłaby być również wojna handlowa. Latem 2013 r. Federacja Pracodawców Ukrainy szacowała, że ukraińskie spółki mogłyby stracić 2,5 mld dol. w przypadku długotrwałych obostrzeń w relacjach handlowych.