Zdaniem Michała Marczaka, szefa analityków DM mBanku, zmiany w portfelach inwestorów wymuszone nadzwyczajną sytuacją na Wschodzie polegające na odpływie kapitału z rynku rosyjskiego, ale również zamykaniu pozycji na spółkach w regionie z duża ekspozycją na Ukrainę i Rosję, takich jak banki regionalne (Raiffeisen, Erste, OTP) mogą zwiększyć napływ kapitału na polski rynek akcji. - Zyskać na tym mogą polskie banki. Konsekwencją sytuacji na Ukrainie oraz wciąż niskiej inflacji powinno być również wydłużenie okresu utrzymywania przez Radę Polityki Pieniężnej niskich stóp procentowych. Prognozowany dotychczas na koniec roku początek podwyżek, prawdopodobnie przesunie się w czasie - uważa Marczak.
Według eksperta kryzys ukraiński dotyczy w głównej mierze polityki i ma ograniczony wpływ na gospodarkę. - Napięta sytuacja polityczna za naszą wschodnią granicą nie pozostaje jednak bez znaczenia. W 2013 roku wymiana handlowa Polski w Ukrainą stanowiła zaledwie około 1,5 proc. polskiego handlu zagranicznego. To bardzo niewiele. Zdecydowanie ważniejszym partnerem jest Rosja (jej udział w wymianie handlowej stanowi 5 proc.) – tłumaczy Marczak.
Zwraca uwagę, że w ostatnich dwóch latach kierunek wschodni stawał się dla polskich przedsiębiorstw coraz atrakcyjniejszy i wymiana handlowa w tym obszarze rozwijała się najdynamiczniej. - Efekty kryzysu politycznego najbardziej odczują zatem polscy eksporterzy ukierunkowani na rynki wschodnie. Na znacznym osłabieniu hrywny stracą między innymi producenci żywności oraz sprzętu AGD. Trudno natomiast dokładnie ocenić skutki politycznych decyzji strony rosyjskiej będących odpowiedzią na zaangażowanie Polski w konflikt.
W ocenia analityka sytuacja na Ukrainie spowoduje prawdopodobnie nieco wolniejszy od zakładanego wzrost PKB w pierwszym półroczu, ale nie wpłynie znacząco na zmianę scenariusza w średniej i długiej perspektywie.