W kwestii podatków członkowie UE muszą mieć pewną swobodę

W kwestiach podatkowych Bruksela musi pozostawić członkom UE pole manewru – mówi Pierre Gramegna, minister finansów Luksemburga.

Aktualizacja: 04.06.2014 11:23 Publikacja: 04.06.2014 03:35

W kwestii podatków członkowie UE muszą mieć pewną swobodę

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Luksemburg uchodzi powszechnie za jeden z rajów podatkowych. Po kryzysie fiskalnym w strefie euro, który zmusił rządy do zaciśnięcia pasa, wiele z nich zaczęło zwracać większą uwagę na utratę przychodów podatków na rzecz takich rajów. Pojawiły się też propozycję, żeby ujednolicić politykę podatkową w całej UE. To dobry pomysł?

W Luksemburgu stawka podatku od zysków spółek wynosi 22 proc., a jeśli dodać podatki lokalne, to blisko 30 proc. Nie wydaje mi się więc, żeby była wyjątkowo niska. Ogólnie, stawki podatków bezpośrednich są w Luksemburgu rozsądne. Jeśli zaś chodzi o ich harmonizację na poziomie UE, to w świetle traktatów wymagałoby to jednomyślności wszystkich państw. W praktyce oznacza to, że ustalanie wysokości bezpośrednich podatków leży w gestii rządów. I tak powinno zostać. Jest to bowiem jeden z rdzeni suwerenności państw. Poza tym, gdyby w UE nie było konkurencji w dziedzinie wysokości podatków, istniałoby ryzyko, że po prostu wszędzie poszłyby one w górę, tak jak w przypadku VAT po zharmonizowaniu podatków pośrednich. To stwarzałoby ryzyko utraty konkurencyjności całej UE.

Harmonizacja podatków pośrednich nie działa najlepiej. Luksemburg jest np. przez Brukselę krytykowany za stosowanie obniżonej stawki VAT (3 proc.) w odniesieniu do e-booków.

E-book to książka. Jeśli więc na książki można nakładać niższe stawki VAT, to dlaczego nie na e-booki?  Jeśli w innych krajach władze podatkowe uważają, że e-book jest usługą, to po prostu różnimy się w interpretacjach. Sądzę, że UE powinna takie różnice interpretacyjne dopuszczać. Nie zamierzamy z tej obniżonej stawki na e-booki rezygnować.

A czy Luksemburg poparłby harmonizację podatków bezpośrednich, gdyby miała ona jedynie oznaczać ujednolicanie podstawy opodatkowania?

Komisja Europejska pracuje nad propozycją ujednolicenia podstawy opodatkowania, ale nie jest ona wciąż gotowa. Dyskusje na ten temat okazały się bardzo trudne. Tymczasem taka zmiana w prawie wymagałaby jednomyślności państw UE.  Jeśli chodzi o Luksemburg, to zgadzamy się na zmniejszenie różnic w podstawach opodatkowania, ale uważamy, że należy pozostawić  krajom pewne pole manewru.

Skoro mowa o podatkach, jaki jest stosunek Luksemburga do podatku od transakcji finansowych, który zamierza wprowadzić 11 krajów UE?

Jesteśmy zdecydowanie przeciwni temu pomysłowi. Wprawdzie 11 krajów, które zamierzają ten podatek wprowadzić, otrzymały na to zgodę KE i pozostałych krajów UE. Odbywa się to w ramach tzw. wzmocnionej współpracy między nimi. Rzecz w tym, że tych 11 krajów musi respektować wolę pozostałych 17. Tymczasem istnieje duże ryzyko, że ten podatek – w zależności od konstrukcji – będzie dotykał także kraje, które się na niego nie zgodziły. Oprócz tego, niepokoi nas to, że dyskusjom w gronie 11 państw brakuje przejrzystości, choć procedura wzmocnionej współpracy jej wymaga.

Status Luksemburga jako raju podatkowego wynika nie tyle z niskich podatków, ile z dość silnej tajemnicy bankowej, która – zdaniem krytyków – umożliwia obcokrajowcom ukrywanie przychodów przed ich rodzimy fiskusami. Ten wątek pojawił się też w kontekście sankcji przeciwko Rosji, bo wielu rosyjskich biznesmenów trzyma pieniądze właśnie w Luksemburgu.

Stosujemy się do wszystkich unijnych sankcji wymierzonych w Rosję. Zresztą, abstrahując od sankcji, w dziedzinie tajemnicy bankowej przestrzegamy wszystkich unijnych przepisów. Co więcej, w marcu zgodziliśmy się uczestniczyć w automatycznej wymianie informacji dotyczącej depozytów w bankach. To powinno raz na zawsze zamknąć usta tym, którzy twierdzą, że pomagamy obcokrajowcom uchylać się od płacenia podatków.

A może Luksemburg, w związku z tym, że jest schronieniem dla rosyjskiego kapitału, powinien pójść w sankcjach o krok dalej, niż cała UE?

Dlaczego mielibyśmy to zrobić? Dlaczego ktokolwiek w UE miałby zrobić więcej, niż inne kraje? Nikt nie oczekuje tego od Polski i nie powinno się też tego oczekiwać od Luksemburga. Ale będziemy się stosowali do wszystkich sankcji, które solidarnie nałoży na Rosję UE.

A czy na szczeblu unijnym konieczne jest zaostrzenie sankcji? Dotąd ograniczają się one do wymierzonych w garstkę Rosjan zakazów wizowych i zamrażania ich aktywów w UE.

Jestem zwolennikiem stopniowego zaostrzania sankcji. To oznacza, że należy Rosji dać czas na deeskalacje jej działań, na rozpoczęcie negocjacji z UE, USA i Ukrainą. Jeśli będziemy te sankcje zaostrzać zbyt szybko, będziemy tylko przyczyniali się do eskalacji konfliktu.

Gdy w ubiegłym roku Cypr potrzebował międzynarodowej pomocy finansowej, aby uratować swoje banki przed bankructwem, Luksemburg był wymieniany wśród państw, które także mają zbyt duży w stosunku do gospodarki sektor bankowy. Jak ocenia Pan odporność swojego kraju na ewentualne tarapaty banków?

Proszę zauważyć, że jesteśmy przedstawicielami bardzo rzadkiego dziś gatunku państw, które mają najwyższą ocenę wiarygodności kredytowej (AAA) od trzech czołowych agencji ratingowych. Jednym z powodów jest to, że nasz sektor bankowy jest zdrowy i okazał się odporny na kryzys finansowy z ostatnich lat. Innym to, że należymy do państw od najniższym w UE długu publicznym w relacji do PKB (24 proc. – przyp. red.). Poza tym, wielkość naszego sektora bankowego należy raczej oceniać na tle całej unijnej gospodarki, a nie tylko naszej. W UE mamy przecież wspólny rynek, a banki z Luksemburga w 95 proc. świadczą usługi transgraniczne. Nasze rodzime banki – jest ich pięć wśród 151 prowadzących w Luksemburgu działalność - są niewielkie. To odróżnia nas od Cypru czy np. Islandii. Kolejną różnicą jest to, że luksemburski sektor finansowy jest zdywersyfikowany. Oprócz banków, działa u nas wiele towarzystw funduszy, które łącznie zarządzają aktywami wartymi 2,6 bln euro. Pod tym względem, jesteśmy na drugim miejscu za USA. Mamy też surowe instytucje nadzorcze. To wszystko sprawia, że mam duże zaufanie do naszego sektora bankowego.

Jak z tej perspektywy ocenia pan budowę unii bankowej w UE, w ramach której nadzór nad największymi bankami ma być przeniesiony do EBC i powstać ma mechanizm likwidacji słabych instytucji?

To jest projekt, którym UE powinna się chwalić. Nie rozumiem, dlaczego nie mówimy głośno o naszych sukcesach. Bo przecież jeszcze niedawno zewsząd było słychać głosy, że nie uda nam się unii bankowej uzgodnić. Negocjacje rzeczywiście były trudne, ale udało się je zamknąć.  Być może niektóre elementy dałoby się nieco poprawić, ale rzadko kiedy udaje się od razu wypracować optymalne rozwiązanie. Według mnie unia bankowa sprawi, że europejscy podatnicy nie będą już musieli łożyć pieniądze na ratowanie bankrutujących banków. Będą się więc mogli czuć bezpieczniej.

Coraz więcej ekonomistów ostrzega, że strefie euro grozi „japonizacja" gospodarki, czyli długotrwała deflacja ze wszystkimi tego kosztami. Czy sądzi pan, że Europejski Bank Centralny robi wystarczająco wiele, aby do zagrożenie oddalić?

Co do zasady, nie komentuję tego, co robi EBC. Zrobię jednak wyjątek. Roczna inflacja oscyluje obecnie wokół 0,7 proc., więc faktycznie odbiega wyraźnie od celu EBC, wynoszącego blisko 2 proc. EBC jednak monitoruje sytuację i wskazuje, że  w średnim terminie inflacja przybliży się do celu. Deklaruje też, że jeśli okaże się to konieczne, nie zawaha się użyć nawet niekonwencjonalnych narzędzi łagodzenia polityki pieniężnej. Według mnie to jest właściwa postawa.

Luksemburg też boryka się z bardzo niską inflacją. Nie martwi to pana?

Luksemburg w ostatnich latach miał inflację nieco wyższą, niż średnio w UE. To, że dzięki spadkowi cen żywności oraz surowców energetycznych inflacja spadła, przyniesie pewną ulgę luksemburskim firmom. W tym świetle niska inflacja, jeśli jest przejściowa,  to zjawisko pozytywne.

Pierre Gramegna (ur. 1958 r.) jest ministrem finansów Luksemburga od grudnia ub.r. Do tego czasu przez 10 lat był przewodniczącym luksemburskiej Izby Handlowej. Wcześniej pracował w służbie dyplomatycznej. Był m.in. ambasadorem Luksemburga w Korei Płd. i Japonii. Zasiadał też w radach nadzorczych wielu spółek.

Luksemburg uchodzi powszechnie za jeden z rajów podatkowych. Po kryzysie fiskalnym w strefie euro, który zmusił rządy do zaciśnięcia pasa, wiele z nich zaczęło zwracać większą uwagę na utratę przychodów podatków na rzecz takich rajów. Pojawiły się też propozycję, żeby ujednolicić politykę podatkową w całej UE. To dobry pomysł?

W Luksemburgu stawka podatku od zysków spółek wynosi 22 proc., a jeśli dodać podatki lokalne, to blisko 30 proc. Nie wydaje mi się więc, żeby była wyjątkowo niska. Ogólnie, stawki podatków bezpośrednich są w Luksemburgu rozsądne. Jeśli zaś chodzi o ich harmonizację na poziomie UE, to w świetle traktatów wymagałoby to jednomyślności wszystkich państw. W praktyce oznacza to, że ustalanie wysokości bezpośrednich podatków leży w gestii rządów. I tak powinno zostać. Jest to bowiem jeden z rdzeni suwerenności państw. Poza tym, gdyby w UE nie było konkurencji w dziedzinie wysokości podatków, istniałoby ryzyko, że po prostu wszędzie poszłyby one w górę, tak jak w przypadku VAT po zharmonizowaniu podatków pośrednich. To stwarzałoby ryzyko utraty konkurencyjności całej UE.

Pozostało 85% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli