Prima Aprilis ma swoje niezbywalne prawa: do żartu, do uśmiechu, do prowokacji. Nasz żart z przygotowywanym przez rząd podatkiem od operacji kartami płatniczymi (tak, to żart!) był przede wszystkim prowokacją. Zależało nam na próbie diagnozy poziomu absurdu w ludzkich głowach AD 2016. Czy pomysł z gruntu tak absurdalny, jak podatek od transakcji kartami płatniczymi, może być wzięty na poważnie? Okazało się, że może. Co więcej, u niektórych (na szczęście nie czytelników "Rzeczpospolitej"), budzi jeśli nie entuzjazm, to przynajmniej poważny namysł. Na naszej stronie internetowej dominował sceptycyzm, ludzie zwykle rozumieli, że chodzi o żart. Ale nie wszyscy. Oto kilka memów:
"Czegoś nie zrozumiałem, przecież płacenie kartą jest mniej anonimowe niż płacenie gotówką. Jeśli będzie taki podatek, to ja nie zapłacę ani grosza, będę płacił gotówką. U nas karty stały się powszechniejsze jakieś 20 lat temu, teraz ktoś chce powrócić do komuny?".
"Rysiek, nie ty zapłacisz podatek, a banki, czyli banki podniosą prowizję dla sklepów za transakcje kartą i e-przelewy, co spowoduje wzrost cen WSZYSTKICH produktów, bo nie wiadomo za które klient zapłaci kartą a za które gotówką. Zapłaci, więc i ten który płaci kartą i ten który gotówką a w wielu wypadkach sklepy ograniczą korzystanie z kart. Brawo, Wy!"
"Niektórzy modlili się "komuno wróć" ! I "komuna" wróciła, dzięki PIS".
"Gratuluję , cofamy się o parę lat w przeszłość".