Wysokość waloryzacji konta zależy od tzw. przypisu składek (czyli wzrostu płac i liczby ubezpieczonych w ZUS) z poprzedniego roku, przy czym nie może być niższa od inflacji ani ujemna. – A pod względem sytuacji na rynku pracy mijający rok był całkiem udany – zauważa Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska. – Szacujemy, że wynagrodzenia wzrosły o ok. 9 proc., a zatrudnienie o 0,3–0,5 proc. W sumie tzw. fundusz wynagrodzeń może się zwiększyć właśnie o ok. 10 proc. – analizuje Borowski.
Zachować siłę nabywczą
Trochę rozczarowujące może się wydawać, że na waloryzację kapitału emerytalnego bezpośredniego wpływu nie ma poziom inflacji w danym roku, który obecnie w Polsce jest najwyższy od ponad 20 lat. – Ale inflacja ma pośredni wpływ, bo wysokie podwyżki płac są też po części wynikiem presji inflacyjnej w Polsce. I najważniejsze, że mimo wszystko nasze oszczędności emerytalne w ZUS rosną szybciej niż inflacja, więc zachowują siłę nabywczą – zaznacza Paweł Wojciechowski, były minister finansów i były główny ekonomista ZUS.
Z kolei waloryzacja subkont w ZUS, czyli kont, gdzie trafiły środki z OFE podczas ich częściowej likwidacji, jest pochodną nominalnej dynamiki wzrostu PKB za ostatnie pięć lat. Biorąc pod uwagę, że w 2021 r. PKB łącznie z inflacją urósł w solidnym tempie, zaś w 2020 r. tylko o ok. 1 proc., to subkonto może w 2022 r. powiększyć się o 6–7 proc.
Gertruda Uścińska, prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, przy okazji ogłaszania wskaźników waloryzacji kont ubezpieczonych, zazwyczaj zaznacza, że to wzrost kapitału niezwykle korzystny w porównaniu z lokatami bankowymi. Tak też może być i teraz, bo oszczędności trzymane na rachunkach i lokatach w bankach są bardzo nisko oprocentowane i tracą realną wartość w wyniku wzrostu cen.
Ekonomiści zaznaczają, że równie słabo w 2021 r. wyglądają perspektywy zysku dla osób inwestujących w obligacje skarbowe. Zwykle to bardzo bezpieczny instrument, przynoszący w dłuższym okresie stabilne, choć niewybujałe zarobki. W mijającym jednak roku, ze względu na wybuch inflacji i podwyżki stóp procentowych w drugiej połowie roku, wyceny papierów skarbowych gwałtownie spadły. W październiku fundusze obligacji traciły nawet po 6–8 proc. rok do roku.
– Warto jednak pamiętać, że obecnie mamy do czynienia z nietypową sytuacją na rynkach finansowych. O ile zwykle cykl zacieśniania i luzowania polityki pieniężnej trwa kilka lat, o tyle ostatni zamknął się w półtora roku. To odcisnęło swoje piętno na wycenach aktywów finansów. To jednak efekt krótkotrwały, nie powinniśmy oceniać wielkości naszego kapitału emerytalnego przez pryzmat wahań w horyzoncie roku czy dwóch – wyjaśnia Jakub Borowski.