To rozstrzygnięcie korzystne dla Skarbu Państwa, ale nie dla posiadaczy dokumentów. Wcześniej Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał Tomaszowi Górniakowi, który od siedmiu lat walczy z państwem o rekompensatę za utracone korzyści, odszkodowanie w pełnej wysokości – 478 tys. zł.
– To krzywdzący wyrok. Najpierw sąd pozbawił mnie możliwości odzyskania odsetek, a teraz 80 proc. wartości papierów – wyjaśnia Górniak. – Muszę się zastanowić, jak dalej postępować, ale sądzę, że trzeba pomyśleć o szukaniu sprawiedliwości w Sądzie Najwyższym, a może w Trybunale w Strasburgu.
[wyimek]191 tys. zł ma wynieść, według SA, odszkodowanie za obligacje z 1936 r.[/wyimek]
Górniak odziedziczył obligacje Państwowej Renty Ziemskiej z 1936 r. po przodkach. Termin ich wykupu przypadał na rok 1995. Emitent dopuszczał jednak dziesięcioletni okres przedawnienia, papiery ostatecznie miały stracić wartość w 2005 r. Według nominałów były one warte 90,4 tys. przedwojennych złotych, czyli równowartość 20 średniej klasy aut. Po wojnie tak rząd, jak i posiadacze obligacji zapomnieli o odsetkach i wykupie papierów.
Dopiero po roku 90. pojawiła się szansa, aby odzyskać choć część zainwestowanych przed 60 laty pieniędzy. – Przedstawiłem papiery i zażądałem wypłaty równowartości 90,4 tys. złotych polskich denominowanych w złocie oraz odsetek – mówi spadkobierca. Jedna obligacja, używając przedwojennego przelicznika, była warta 20 gramów złota. Strona pozwana, czyli resort finansów w imieniu państwa, nie uznała takiego przelicznika. Sąd Okręgowy przyjął jednak złoto jako podstawę waloryzacji, obliczył wagę kruszcu, na którą opiewały obligacje, i przemnożył ją przez cenę skupu złota z dnia, na który powód domagał się odszkodowania. Wyszło ponad 950 tys. zł. Konsekwencjami zmiany siły nabywczej pieniądza sąd obciążył obie strony po połowie. Rząd miał więc zapłacić tylko 478 134,81 zł. Prawnicy MF złożyli apelację. Wyrok Sądu Apelacyjnego podlega kasacji. Od Tomasza Górniaka zależy, czy złoży o nią wniosek.