Reklama

Ważą się losy Bernankego

Już tylko kilka dni zostało senatorom na zatwierdzenie na drugą kadencję prezesa Fedu

Publikacja: 27.01.2010 03:29

Obecna kadencja Bena Bernanke wygasa 31 stycznia

Obecna kadencja Bena Bernanke wygasa 31 stycznia

Foto: Reuters

Pierwsza kadencja 53-letniego Bena Bernankego upływa ostatniego dnia stycznia. Ogłoszony w grudniu przez „Time” człowiekiem 2009 roku szef Fedu (Rezerwy Federalnej, odpowiednika banku centralnego) już w sierpniu został mianowany przez prezydenta Baracka Obamę na kolejne cztery lata. Aby mógł nadał pełnić swoją funkcję, musi jednak zyskać w Senacie poparcie 60 na 100 senatorów.

Długo wydawało się to niemal pewne. W zeszłym tygodniu kolejni demokraci i republikanie zaczęli deklarować, że będą głosować przeciw kandydaturze obecnego prezesa banku centralnego. – Wierzę, że musi on być pociągnięty do odpowiedzialności za wiele decyzji, które przyczyniły się do obecnego krachu – przekonywał między innymi lider republikanów John McCain. Politycy oskarżają go o to, że za mało zrobił, by zapobiec kryzysowi, a także, iż za bardzo się skupia na poprawie losu Wall Street, a za mało na pomocy cierpiącym z powodu rekordowego bezrobocia Amerykanom. Tego typu argumenty bardzo podobają się opinii publicznej, która z radością przyjmuje wszelkie pomysły na karanie bankowców. – Bernanke dostał się w krzyżowy ogień, bo nagonka na Wall Street jest teraz wśród polityków strasznie popularna – tłumaczy Desmond Lachman, ekspert z waszyngtońskiego American Enterprise Institute.

Już w sobotę Obama zaczął więc wydzwaniać do kluczowych członków Senatu, by się upewnić, iż Bernanke – były profesor na wydziale ekonomii Uniwersytetu Princeton – wygra jednak planowane na ten tydzień głosowanie. Jak oświadczyli doradcy w Białym Domu, prezydent uzyskał deklaracje, że nie ma powodu do obaw o dalszy los szefa Fedu.

Zdaniem analityków odrzucenie przez senatorów kandydatury Bernankego mogłoby zostać potraktowane jako zagrożenie dla niezależności banku centralnego. – Niepewność spowodowana takim wynikiem głosowania rodziłaby wiele poważnych pytań i wnosiła na rynki wiele niestabilności – przekonuje „Rz” David C. John z waszyngtońskiej Heritage Foundation. – Wpłynęłoby to źle na dolara, akcje, być może nawet obligacje. Do góry poszłoby złoto – prognozował na antenie ABC News Tom Gallagher z firmy doradztwa inwestycyjnego ISI. Zdaniem Marka Zandiego z Economy.com przegrana Bernankego wystraszyłaby inwestorów i byłaby kolejnym powodem, by się wstrzymać z zatrudnianiem i inwestycjami.

Na początku tygodnia amerykańscy inwestorzy zareagowali jednak pozytywnie na kojące wypowiedzi polityków, odrabiając na giełdach część potężnych strat z ubiegłego tygodnia. Dla indeksów Nasdaq i S&P 500 był to najgorszy tydzień od października, a dla indeksu Dow Jones najgorszy od marca 2009 roku. – Uspokajające słowa to jedno, a głosowanie to drugie – zauważa jednak John Brady, wiceprezes MF Global in Chicago. – Spodziewam się więc, że do czasu głosowania będziemy obserwować niepewność na rynku – dodał Brady, cytowany przez Reutersa.

Reklama
Reklama

[i]-Jacek Przybylski z Waszyngtonu[/i]

Pierwsza kadencja 53-letniego Bena Bernankego upływa ostatniego dnia stycznia. Ogłoszony w grudniu przez „Time” człowiekiem 2009 roku szef Fedu (Rezerwy Federalnej, odpowiednika banku centralnego) już w sierpniu został mianowany przez prezydenta Baracka Obamę na kolejne cztery lata. Aby mógł nadał pełnić swoją funkcję, musi jednak zyskać w Senacie poparcie 60 na 100 senatorów.

Długo wydawało się to niemal pewne. W zeszłym tygodniu kolejni demokraci i republikanie zaczęli deklarować, że będą głosować przeciw kandydaturze obecnego prezesa banku centralnego. – Wierzę, że musi on być pociągnięty do odpowiedzialności za wiele decyzji, które przyczyniły się do obecnego krachu – przekonywał między innymi lider republikanów John McCain. Politycy oskarżają go o to, że za mało zrobił, by zapobiec kryzysowi, a także, iż za bardzo się skupia na poprawie losu Wall Street, a za mało na pomocy cierpiącym z powodu rekordowego bezrobocia Amerykanom. Tego typu argumenty bardzo podobają się opinii publicznej, która z radością przyjmuje wszelkie pomysły na karanie bankowców. – Bernanke dostał się w krzyżowy ogień, bo nagonka na Wall Street jest teraz wśród polityków strasznie popularna – tłumaczy Desmond Lachman, ekspert z waszyngtońskiego American Enterprise Institute.

Reklama
Finanse
UE wesprze Ukrainę bez zgody Węgier. Rusza pożyczka z rosyjskich aktywów
Finanse
Ministerstwo ujawnia nieprawidłowości w dotacjach z KPO dla firm HoReCa
Finanse
Kolacja z szefową banku sprzedana za 53 tys. zł. Aukcja Sotheby’s wsparła sztukę
Finanse
Elon Musk kupuje akcje Tesli za miliard dolarów. Kurs rośnie, a rynek szaleje
Finanse
Awaria systemu płatności w całej Polsce. Nie działały terminale w sklepach
Reklama
Reklama